W ubiegłym roku jeden z naszych czytelników zakupił w jednym z dużych przedsiębiorstw zaopatrzenia rolnictwa 12 jednostek siewnych rzepaku ozimego Garou. Przy zakupie takiej ilości przewidziana była bonifikata w wysokości 20 zł/jednostka, która w jakiś sposób nie była księgowana od razu na fakturze tylko miała zostać zrekompensowana w najbliższej przyszłości.
Jako, że ta "najbliższa przyszłość" nie nadchodziła, rolnik upomniał się o swoje i w odpowiedzi hojny przedstawiciel handlowy zapewnił go, że na kolejne zasiewy otrzyma jednostkę siewną na 2 hektary.
Minął rok. Rolnik zamówił kolejnych 12 jednostek tym razem odmiany Rohan, ale już w innym przedsiębiorstwie, a na próbę dokupił 3 jednostki siewne rzepaku Atora w starej firmie.
Podejście do klienta
„Stara firma”
Pomijamy fakt, że przyszły nie 3, a 5 jednostek Atory, wiadomo każdy może się pomylić. Ale, zaległa jednostka na 2 hektary okazała się jednostką na 1 hektar z tzw. linii „DEMO” z siłą kiełkowania 86%, odmiany Garou. Do tego cena na fakturze była tak podbita jakby nasiona zaprawione były nowym środkiem na śmietkę i pchełkę Lumiposą 625 FS (a oczywiście nie były).
Trudno oprzeć się wrażeniu, że ktoś za coś i tak zapłacił i to x 2.
„Nowa firma”
Rolnik zamówił 12 jednostek siewnych odmiany Rohan, a dostał 13-ście. 1 gratis. Gratis na 3 hektary nie na 1. Gratis w tej samej odmianie, a nie w innej. Gratis o tej samej masie tysiąca ziaren. Gratis o którym rolnik przy składaniu zamówienia i negocjowaniu ceny nic nie wiedział. Gratis uczciwy, a nie szemrany.
Można?
Celowo nie podaliśmy nazw obu przedsiębiorstw, żeby nikomu nie szkodzić i też nikogo nie promować, chociaż wyłączność odmianowa mówi bardzo dużo. Nowa firma/stara firma - rolnik współpracował z obiema jednocześnie. Nazewnictwo użyte na potrzeby rozróżnienia obu podmiotów.