W drugiej połowie stycznia pisaliśmy o tym, co robi Pan Jan, rolnik z Podlasia, gdy za oknami zima (otwórz artykuł). Dziś śniegu już nie ma a pracy w gospodarstwie jest tyle, że nie wiadomo w co wsadzić ręce. W dzisiejszym artykule, Pan Adam - rolnik z Mazowsza, opowie jak radzi sobie z wiosennym nagromadzeniem prac.
„Wiosną zawsze jest robota, a w tym roku szczególnie. Pola były tak mokre, że nie dało się wcześniej wjechać. U nas dopiero od kilku dni jest pogoda. Niczego nie przeskoczymy, trzeba uporać się ze wszystkim po kolei. Dziś opryski na chowacza w rzepaku, jutro grzybówka w pszenicy. Zrezygnowałem z siewu jęczmienia jarego i przygotuję w tym miejscu dodatkowe stanowisko pod buraka. Po prostu zabrakło czasu, a jeszcze trzeba w międzyczasie obornik wywieźć.” – opowiada rolnik. „Gospodarzę razem z synem, mamy 80 hektarów ziemi. Jest zatem co robić. Głównie uprawiamy buraka cukrowego, rzepak i pszenicę, ale mamy kilka byczków na opas, więc kilka hektarów obsiewamy roślinami na paszę.” – kontynuuje. „W takich momentach jak wiosna, w gospodarstwie pomaga nam teść. Ciężko by było bez dodatkowej pary rąk do pracy.” – dodaje Pan Adam.
Rolnik byki trzyma z myślą o synu. Chce posłać go na studia, więc przyda mu się dodatkowy grosz. Zaniepokojony jest jednak sytuacją polityczną wokół ustawy o ochronie zwierząt, która m. in. zakazuje uboju rytualnego. Ma świadomość, że po wejściu w życie tych przepisów cena w skupach może spaść. Jak twierdzi, utrzymywanie przez niego bydła nie będzie miało wtedy sensu.