Trzmiele – to owady, których często nawet nie dostrzegamy. Nazywane często kosmatymi pszczołami, pozostają w cieniu pszczoły miodnej, niejako swojej kuzynki.
W Polsce stwierdzono 37 gatunków trzmieli, a 30 z nich poświęcono opracowanie zatytułowane Pszczoły w mieście. Trzmiele Wrocławia – przygotowane przez autorów ze Stowarzyszenia Natura i Człowiek oraz Uniwersytetu Wrocławskiego.
Trzmiele budzą zachwyt. Potrafią wystartować wczesna wiosną, gdy pszczoły miodne nie są jeszcze aktywne. Radzą sobie nawet w czasie niespecjalnie ciepłych dni, byle było powyżej 12oC i nie przeszkadza im nawet mżawka czy lekka mgła. Ponadto mają dłuższe języczki co pozwala im oblatywać kwiaty o głębokich kielichach, niedostępne dla pszczoły miodnej. Można na nie patrzeć i patrzeć, bowiem poruszają się niczym skrzyżowanie bombowca z helikopterem. Taki lot pomaga w zapylaniu wibracyjnym; wprawiają kwiaty w drgania umożliwiając roślinom wysypanie pyłku, z którego zresztą część pada także na ciało owada. Są one doskonałymi zapylaczami zarówno upraw polowych i szklarniowych, jak też sadów. Świetnie sprawdzają się w uprawach pomidorów i borówek.
Trzmiele są też doskonałymi bioindykatorami stanu środowiska. Jest w okolicy dobrze, to spotkasz trzmiele – będzie ich sporo - jakościowo i ilościowo. Niestety trzmiele giną, choć paradoksalnie w miastach i wnętrzach wsi znajdują schronienie. Prawdopodobnie dlatego, że większa jest tutaj dostępność kwiatów i ogólnie niższe chemiczne skażenie środowiska, wynikające np. z oprysków.
Czy możemy pomóc tym niezwykle pożytecznym owadom? Oczywiście, przede wszystkim zarządzając w sensowny sposób zielenią przy domach, w ogrodach, na trawnikach. Niezwykle ważną rolę pełnią tradycyjne sposoby gospodarowania. Szczególnie istotne jest zapewnienie trzmielom tzw. taśmy pokarmowej. Pod pojęciem tym kryje się stały dostęp do źródła pokarmu w postaci nektaru i pyłku w okresie aktywności tych niezwykłych zapylaczy od wczesnej wiosny do późnej jesieni. Brak różnorodnych źródeł pokarmu w bliskim sąsiedztwie gniazd zmusza je do podejmowania długich i ryzykownych lotów. To z kolei wymaga większego nakładu energii i w ostateczności obniża prawdopodobieństwo przetrwania trzmielej rodziny, w tym także właściwe przygotowanie się do zimowania przyszłej matki. Możemy i powinniśmy dostarczać schronienia dla trzmieli i świetnie spisują się specjalnie dla nich budowane budki - kliknij.
Były przez nasz zespół sprawdzane w krajobrazie rolniczym Ziemi Lubuskiej, Wielkopolski i Kujaw – spisują się znakomicie i mogę te metodę rekomendować.
Pamiętajmy jednak, że równie ważnym jest utrzymywanie istniejących, naturalnych siedlisk tych pożytecznych owadów, w których zakładają swoje gniazda i zimują. Często są nimi weterańskie, wiekowe drzewa, kępy suchej trawy czy stosy kamieni pozostawione na miedzach.
Wracając zaś do książki o trzmielach. Jeszcze niedawno można było ją otrzymać w ramach internetowego konkursu tutaj - kliknij. Warto spróbować!