Dodaj ogłoszenie

CenyRolnicze
28.02.2020 MATIF: pszenica kons. MAR20 - 187,50 (- 2,09%), kukurydza MAR20 - 165,50 (- 1,19%), rzepak MAJ20 - 380,25 (- 1,81%) [euro/tona] +++ +++ +++ 28.02.2020 12:29 DRÓB, cena tuszki w hurcie: 4,70 - 5,60 zł/kg, średnia: 5,20 zł/kg (na podstawie informacji z 15 ubojni) +++ +++ +++

Jesteśmy bankrutami - krzyczeli producenci świń podczas protestu

Redakcja

Sytuacja, jaka obecnie panuje na rynku trzody chlewnej, doprowadziła do protestu rolników z Wielkopolski. Kilkusetosobowa grupa hodowców świń z okolic Rogoźna i Chodzieży blokowała drogę krajową nr 11. "Wasza polityka zabija rolnika", "Jesteśmy bankrutami" - to tylko niektóre hasła widniejące na transparentach.

Po proteście w jednej z wsi pod Rogoźnem realizowany był program telewizyjny "Po stronie prawdy", w którym rolnicy ze spokojem i bez zbędnych emocji opowiadali, dlaczego zdecydowali się wyjść na ulicę. Co ciekawe, program realizowała Tv Trwam. W programach informacyjnych oraz reportażowych mediach głównego nurtu nie ma informacji o tym, w jakiej sytuacji znajduje się wiele polskich gospodarstw, a co za tym idzie rodzin rolników.

W programie emitowanym w Tv Trwam wypowiadali się nie tylko hodowcy, ale także władze samorządowe Rogoźna. Można przypuszczać, że rekordowo niskie ceny skupu świń dotykają tylko rolników. Nic bardziej mylnego. Jak podkreślił burmistrz Rogoźna Roman Szuberski, mniejsze dochody rolników, to także mniejsze dochody samorządów. - Rolnicy, którzy nie osiągną zysków, nie zapłacą podatków. Będzie potrzeba umorzenia tych należności. Obecnie w gminie mamy 156 stad, w których jest 13600 sztuk trzody chlewnej. Już wiem, że będzie spadek pogłowia. Wpływy do budżetu będą mniejsze. Będzie mniej pieniędzy na inwestycje, także na wsiach - mówił włodarz gminy Rogoźno.

 

Cena skupu i cena półkowa to dwa światy
Rolnicy pokazywali faktury z ubiegłych miesięcy i lat. Teraz cena skupu żywca spadła nawet poniżej 3,00 zł, a hodowcy wcześniej za kilogram otrzymywali nawet 4,90 zł. Henryk Janus powiedział natomiast to, na co zwracają uwagę jedynie rolnicy, a więc na różnicę cen oferowanych rolnikom i ceny mięsa i wędlin obowiązujące w sklepach. -
W 1997 roku kilogram żywca kosztował 4,10-4,30, do nawet 5 złotych. Kiełbasa kosztowała wtedy 7 zł za kilogram. Dziś rolnik otrzymuje 3 złote, a ta sama kiełbasa kosztuje 12, a nawet 15 zł - mówił zdenerwowany rolnik i dodał: - Kupujmy polskie. Droższe, ale polskie produkty.

Cena oferowana rolnikom nie przekłada się na ceny na półkach sklepowych. - Kiedy rośnie cena żywca, ceny w sklepach rosną. Kiedy ceny świń spadają, w sklepach nic się nie zmienia - mówili rolnicy.

- Trzy lata temu przestałem produkować trzodę chlewną, ponieważ nie można ciągle dokładać, a robić dla idei nie warto – wypowiadał się były hodowca.

Organizator protestu na krajowej jedenastce mówił wprost, że rolnik zrzeszony otrzymuje dziś niewiele powyżej 3 zł za kilogram żywca, niezrzeszony nawet 2,80 zł. - Jest w Polsce zmowa cenowa koncernów, które są w zagranicznych rękach - dodał.

Z kolei Sławomir Rybak mówił wprost: - Koszty produkcji kilograma żywca wynoszą 4 złote. Granica opłacalności i minimalnego zysku wynosi 4,50 zł. Obecnie rolnik dostaje jedynie na kupno prosiaka i paszy, a do pozostałych kosztów musi dokładać. Gdzie woda, energia, weterynaria i nasza praca? Producenci zwierząt nie dostali dopłat suszowych, bo mają za duży przychód. Liczy się przychód, a nie dochód. Polska nie jest w stanie wyżywić się z tego, co produkuje. Importujemy 300 tys. ton żywca z zagranicy.

Rolnicy wskazywali, że brak rozwiązań systemowych doprowadzi do sytuacji, że świnie będzie można w naszym kraju oglądać tylko w gospodarstwach agroturystycznych, jako ciekawostkę, ponieważ hodowcy zbankrutują i będą musieli zlikwidować swoje stada.

- Ekonomia w naszym kraju mija się z matematyką. W latach ubiegłych było w Polsce 15 mln sztuk świń. Obecnie jest 9 mln i będzie jeszcze mniej. Jest zmowa cenowa na poziomie 3,10-3,30 zł/kg - mówił Mateusz Piechowiak.

- Z urzędnikiem się nie dyskutuje. On widzi paragraf, a nie człowieka. Jest litera prawa, a nie duch prawa. My mamy co robić. Nie wychodzimy na ulicę z nudów, ale dlatego, że nie mamy za co żyć. Dlatego protestujemy. Tak ma wyglądać polska wieś i i produkcja żywca wieprzowego? Prawo powinno służyć ludziom. Sprzedaliśmy handel w obce ręce. Gospodarka powinna służyć ludziom. Nie mówmy o solidarności w UE, bo takiej nie ma. Jak Rosjanie chcą półtusze z Francji czy Niemiec to niech biorą. Mniej padliny przyjedzie do Polski - słychać było głosy załamanych hodowców.

 

Z Niemiec przyjeżdża padlina
Właśnie towar sprowadzany z zachodu oraz brak świadomości polskich konsumentów wskazywany był jako główny problem i przyczynę obecnej sytuacji. - Do Polski przyjeżdża szajs. Jakość mięsa z zagranicy jest zła. Co to jest polskie mięso? W naszym kraju nie ma takiej definicji. Francuzi umieli to rozwiązać. Prosiak urodzony w kraju powinien mieć takie miano. Dopłaty powinny być tylko do polskich zwierząt. Jak ktoś chce sprowadzać, wolna droga, ale niech nie bierze dopłat. Zakłady mięsne, które otrzymują dotacje od państwa, powinny produkować tylko z polskich zwierząt.

Słychać było też bardziej dosadne głosy: - To, co powinno być w Niemczech zutylizowane, jest przywożone do Polski i tu jest mielone, przerabiane i powstają szynki z "polskiego" mięsa. Jest brak świadomości wśród polskich konsumentów. Wszyscy patrzą, co jest najtańsze w marketach i sklepach wielkopowierzchniowych.

- Dla małych gospodarstw rozwiązaniem byłaby sprzedaż bezpośrednia, ale przepisy są takie same dla małych rolników i koncernów. Gdyby zmienili przepisy, sytuacja wyglądałaby inaczej. Nie pozwala na to jednak lobby dużych firm. W końcu będziemy skazani tylko na import, a ceny będą tak wysokie, że nikogo nie będzie stać na szynkę - mówił E. Koczorowski.

Rolnicy mówili, że ciążą im kredyty. Każdy liczył, że produkcja będzie się opłacała. - Rząd traktuje nas jak niewolników. Rolnicy muszą się zjednoczyć. Musimy mówić jednym głosem. Najwięcej zarabiają pośrednicy. Niech będzie solidarność w Unii, ale niech wszędzie obowiązuje niemiecka cena. Obecnie jest to 1,25 euro, a więc około 5,37 zł - dodał jeden z hodowców.

 

Polski konsument nie wie, co je
- Ludzie są nieświadomi, co jedzą. Dlaczego w Londynie półki są oznaczone krajem pochodzenia produktów, a w Polsce tego nie ma. Traci rolnik. Zyskują koncerny zachodnie. One nie powstały po to, aby filantropię uprawiać. Niech wszyscy zarabiają, ale na uczciwych zasadach. Nowego ministra czeka trudne zadanie. W podobnej sytuacji są mleczarze. Oni ciężko pracują. Tam wszystko musi być co do minuty zrobione. Ja bym im nie zazdrościł, gdyby mleko kosztowało nawet 2 złote za litr, a nie, jak obecnie, 90 groszy. Minister musi się też pochylić nad PROW-em. Przychód na poziomie 200 tys. zł eliminuje rolnika z wsparcia. O jaką wieś tu chodzi? Polski rolnik to przedsiębiorca, który zainwestował i który musi się znać na wielu rzeczach. My nie ustępujemy niczym zachodnim przedsiębiorcom. Chcemy tylko normalnych warunków - mówił jeden z obecnych na proteście rolników.

- Dziś nie ma szans targować się z ubojniami. Dziś, sprzedając żywiec, nie pytam o cenę, tylko pytam, czy zabiorą zwierzęta. Niech kontrole będą rzetelne. Niech wszyscy wiedzą, co przyjeżdża do kraju - mówili hodowcy i zwrócili uwagę na raport WHO, który mówi o szkodliwości i rakotwórczości mięsa wieprzowego.


Polskie mięso nie jest rakotwórcze

- Jeśli próby były brane z tacek w Lidlu, to ja się nie dziwię, ze takie są wyniki. Płacimy jeden grosz od kilograma na fundusz promocji. Gdzie ta promocja? Polskie mięso na pewno nie powoduje raka. To z chemią na pewno jest rakotwórcze. Gdyby handel sprzed 15 lat był dziś w naszych rękach, wszystko wyglądałoby inaczej - mówili hodowcy wprost.

Podczas reportażu padały nazwy wielu sieci handlowych, a także marek wędlin, które od dawna nie są polskie, ponieważ kupiły je zachodnie koncerny. Rolnicy wskazali wiele obszarów, w których należy wprowadzić zmiany. Wydaje się, że był to głos rozsądku i że argumentów powinni wysłuchać nie tylko rządzący, ale także służby kontrolne, które mają wpływ na to, czy dana żywność jest dopuszczona do handlu, czy też nie.

W programie nie brali udziału przedstawiciele władz, ubojni, firm pośredniczących w sprzedaży, ani tym bardziej przedstawiciele zagranicznych hodowców trzody chlewnej.

Protestujący rolnicy domagają się ustalenia ceny skupu na poziomie co najmniej 4,5 zł/kg. Wysłali już w tej sprawie petycje do rządu. Mówią wprost, że brak reakcji spowoduje blokadę dróg w stolicy.

 

Loading comments...
Wiadomość z kategorii:

Obserwuj nas w Google News 

i czytaj materiały szybciej niż inni

Google Icons 16 512

Dołącz teraz