Piątkowa informacja Agencji S&P o obniżeniu rating naszego kraju z poziomu A- do BBB+ oraz obniżeniu perspektywy z pozytywnej do negatywnej od razu przełożyła się na osłabienie złotówki. Euro w piątkowy wieczór kosztowało niemal 4,50 zł. Odczują to przede wszystkim kredytobiorcy, którzy swoje zadłużenia zaciągali w obcej walucie. Dolar kosztuje obecnie, podobnie jak frank szwajcarski, blisko 4,10 zł. Nie bez znaczenia taki obrót sprawy będzie także dla handlu międzynarodowego.
W przypadku rynków rolnych, szczególnie trzody chlewnej, polscy hodowcy mogą się tylko uśmiechać pod nosem. W ubiegłą środę tuczniki w Niemczech podrożały do 1,31 euro/kg. Wówczas informowaliśmy, że po bieżącym kursie dla Polaków cena ta wynosi 5,68 zł/kg, co oznaczało wzrost o 15 groszy w porównania do poprzedniego tygodnia. Dziś po kursie 1euro=4,4839 zł cena niemieckich świń dla Polaków podskoczyła do 5,87 zł/kg, a więc tuczniki są droższe o 19 groszy w porównaniu ze środą. Może to wpłynąć na ceny trzody chlewnej także w naszym kraju. Nie tylko tuczników, ale też warchlaków, ponieważ te importowane będą dla Polaków droższe.
Tak naprawdę każdy importowany towar będzie teraz kosztował więcej w przeliczeniu na złotówki.
Nie bez znaczenia pozostaje także handel zbożem. Niemcy kupują polskie zboża i rzepak po cenach ustalanych w euro. Dla sprzedawcy będzie to oczywiście korzystne, ponieważ na wymianie wspólnotowej waluty na złotówki teraz można jedynie zyskać. Oczywiście stracą ci, którzy mają zobowiązania w euro lub, kupując towary i usługi, płacą walutą unijną.
Wydaje się jednak, że najwięcej rolnicy mogliby zyskać, gdyby kurs euro dla dopłat był ustalany właśnie teraz. Ten jest jednak sztywny i ustalany pod koniec września. Obecnie wynosi 1euro=4,2448 zł.
Co ciekawe, Agencja S&P jest jedyną spośród trzech najważniejszych, która obniżyła Polsce rating. Agencja Fitch postanowiła potwierdzić rating Polski na poziomie A- ze stabilną perspektywą. Natomiast agencja Moody's nie opublikowała przeglądu ratingów Polski.
Rating na poziomie „BBB+” mają m.in. takie kraje, jak Hiszpania, Oman, Tajlandia, Meksyk, Peru, Aruba, z czego tylko Oman ma negatywną perspektywę ratingu.
S&P w uzasadnieniu nie podała pogorszenia się sytuacji gospodarczej ale ostatnie zmiany polityczne i legislacyjne, które, wg Agencji, będą miały zły wpływ na finanse naszego kraju, w tym na wejście w procedurę nadmiernego deficytu spowodowanego realizacją obietnic wyborczych, na które Polskę obecnie nie stać, ponieważ wydatki i przychody nie bilansują się.
Ekonomiści oceniają posuniecie S&P negatywnie. Twierdzą, że wpłynie to przede wszystkim na pogłębienie problemów z przyciągnięciem inwestorów zagranicznych do Polski, choć zaznaczają, że ci, którzy są zdeterminowani, na pewno swoich decyzji nie zmienią. Ponadto słychać głosy, że Agencja miała w przeszłości wiele wpadek i błędnych decyzji na swoim koncie. Nie oznacza to jednak, że Agencja straciła swój autorytet i jej komunikaty nie będą brane pod uwagę.