Od niemal pięciu tygodni wiosna próbuje złapać oddech pełną piersią, ale nie bardzo jej to wychodzi. Pojawiające się ciepłe i słoneczne chwile w ciągu dnia, zachęcają do szybkiego i intensywnego zaangażowania w prace polowe. Jednak mroźne noce nasuwają wątpliwości czy obawy przed zbyt dużym pośpiechem.
Zimna, ale dość wilgotna wiosna na polach
Analizując przebieg pogody, od pierwszych dni marca, trzeba przyznać, iż tegoroczny początek wiosny wydawał się raczej nie za suchy, ale dość chłodny. Chociaż średnio obszarowa temperatura powietrza w marcu, która wahała się na poziomie 3,2 °C, nie odbiegała od normy. Nawet zaliczony on został do miesięcy normalnych termicznie w porównaniu do wielolecia (1). Wielu rolników, w pierwszych dniach marca cieszyło się, że udało się im wjechać w pole, by wysiać nawozy azotowe, inni czekali aż zejdą śniegi (niestety nie tylko w rejonach podgórskich). Dalszy przebieg pogody nie przysparzał optymizmu, ze względu na długo utrzymujące się niskie temperatury – zarówno w dzień jak i w nocy, wegetacja raz ruszała - by znów zwalniać (wiele plantacji przysypanych mokrymi warstwami śniegu odchorowuje do tej pory obfitość pojawu pleśni śniegowej). Warunki termiczne pierwszych dwóch tygodni kwietnia są w tym sezonie o jeden stopień Celsjusza niższe, w porównaniu do temperatury analogicznego okresu z lat 1991-2020.
Ryzykowne opryski wbrew warunkom pogodowym
Dziś, to już druga połowa kwietnia – wydawać by się mogło, że trochę już za późno by dywagować nad tym czy ruszać z pierwszymi zabiegami ochrony w zasiewach zbóż ozimych. Niektórzy rolnicy, ci co nie wytrzymali ,,presji’’ wiosennych słonecznych dni, są już po tym dylemacie. Teraz martwią się być może czym naprawić wyrządzone szkody w aparacie asymilacyjnym pierwszych wiosennych liści, przypalonych współdziałaniem przymrozków po wykonaniu zabiegu ochrony i dokarmiania.
Na szczęście w wielu miejscach regionu Pomorza, rolnicy wykazali się dużą dozą cierpliwości (zgodnie ze staropolskim porzekadłem: co się odwlecze to nie uciecze, choć nie zawsze słusznym jednak). Jak wynika z obserwacji polowych, pszenice ozime kończą dopiero proces dokrzewiania (dzięki panującym wciąż jeszcze niskim temperaturom). W niewielu miejscach, pszenice ozime zaczynają nieśmiało pokazywać pierwsze kolanko (odsunięte kilka milimetrów ponad węzeł krzewienia na pędzie głównym). Trzeba by jednak wykorzystać w końcu nadchodzące chwilowe (jak prognozują niektórzy) ocieplenie i ruszyć z „T jedynką”. W zależności od stanu zasiewów, należałoby przyjąć odpowiednie schematy działania.
Różne strategie fungicydowe
Na pewno po przedplonach zbożowych wcześnie zasianych, nie ma co liczyć na łaskawość losu, tylko ruszyć ostro od samego początku wykorzystując najmocniejsze „siekiery” fungicydowych rozwiązań, szczególnie w monokulturach gatunkowych takich jak: pszenica po pszenicy. Takie zasiewy mogą być porażone, w zróżnicowanym stopniu rzecz jasna, zarówno mączniakiem prawdziwym jak i septoriozą paskowaną – nie zapominając o chorobach podsuszkowych. W takich przypadkach do interwencji natychmiastowej, można z powodzeniem wykorzystać (o ile nie zostało to już wcześniej zrobione) fenpropidynę, którą znajdziemy m.in. w preparacie Tern 750 EC lub Andros 750 EC. Innymi substancjami skutecznie zwalczającymi i zabezpieczającymi plantację zbóż przed mączniakiem prawdziwym jest proquinazid i cyflufenamid.
Do zwalczenia, jak i zapobiegania chorobom podstawy źdźbła trzeba by wykorzystać np.: cyprodynil (Unix 75 WG), prochloraz (Atak 450 EC, Mondatak 450 EC), metrafenon (Flexity 300 SC). W terminie T1 wskazane jest również zabezpieczyć rośliny przed innymi potencjalnymi chorobami liści tj. septoriozą paskowaną, rdzami, plamistością siatkową jęczmienia czy też rynchosporiozą. Wobec prognozowanego ocieplenia, bez obawy możemy wykorzystać: priotiokonazol i tebukonazol do zwalczenia w/w chorób oraz wsparcia ochronnego podstawy źdźbła. Na rynku występują również gotowe mieszaniny lub „paki”, które zawierając do kilku składowych, stanowiąc kompleksowe rozwiązanie w tym terminie: np. Artemis 450 EC, Wirtuoz, Duet na Start, Input Triple.
W zasiewach spóźnionych lub zasianych po późno schodzących przedplonach, obawy o zbyt mocną presję chorób podstawy źdźbła raczej mieć nie powinniśmy, lecz możemy prewencyjnie zastosować środki z grupy imidazoli np. prochloraz. Jednak warto byłoby takie zasiewy zasilić nieco wyższą, wcześnie zastosowaną dawką azotu i dodatkowo pobudzić mikroelementowymi odżywkami ze standardową ochroną fungicydową (fenpropidyna, cyflufenamid, natomiast gdy będzie faktycznie cieplej: priotiokonazol i tebukonazol) i spróbować jeszcze dokrzewić chemicznie m. in. preparatami zawierającymi chlorek chloromekwatu lub chlorek mepikwatu (które dodatkowo stymulują rozwój systemu korzeniowego).
Bardzo ważne mikroelementy i regulacja
Niezależnie od przedplonu, porażenia chorobowego itp. warto zasilić zboża mikroelementami, a zwłaszcza należy pamiętać o Mn, Zn, Cu, bo na niedobór tych pierwiastków zboża wykazują dużą wrażliwość. Warto te mikroelementy podać w tym ważnym terminie intensywnego wzrostu i rozwoju, do których zboża potrzebują dużo energii. Plantacje w tym okresie możemy lub powinniśmy regulować pod kątem wzrostu elongacyjnego. Stosując odpowiednio zbilansowane nawożenie azotowe, którego celem jest osiągnięcie wysokiego plonu ziarna, możemy mieć obawy o to, że na skutek nadmiernego wzrostu oraz niesprzyjających warunków pogodowych (intensywne opady deszczu oraz silne porywy wiatru) zboża nam wylegną.
Substancjami wykorzystywanymi w tym celu są: trineksapek etylu, chlorek chloromekwatu, chlorek mepikwatu czy prohesadian wapnia, które są dedykowane nie tylko do skracania długości źdźbła, ale muszą być stosowane w nieco wyższych temperaturach i przy odpowiednim nasłonecznieniu.
1. https://www.imgw.pl/wydarzenia/warunki-termiczne-i-pluwialne-w-polsce-w-marcu-2021-roku
Autor: dr inż. Grzegorz Hury, agronom