Nie tak dawno informowaliśmy o imporcie wołowiny z krajów Mercosuru. Problem staje się coraz poważniejszy, gdyż Unia Europejska chce zawrzeć porozumienie o wolnym handlu z organizacją Mercosur. Jakie będą tego konsekwencje?
Na początku przypomnijmy, czym jest Mercosur. Otóż jest to międzynarodowa organizacja gospodarcza powołana w roku 1991 skupiająca m. in. takie kraje jak: Argentyna, Brazylia, Paragwaj, Urugwaj i Wenezuela. Dwa kraje członkowskie, wymienione jako pierwsze, są dużymi eksporterami wołowiny. Dodatkowo trzeba nadmienić fakt, że wołowina z tych krajów jest tańsza, gdyż nie obowiązują tam pewne standardy, które w UE jesteśmy zobligowani spełniać.
Jak zwykle powodem zamieszania są pieniądze. Konkretnie pieniądze za cło do części samochodowych. Co mają wspólnego części do aut z wołowiną? W tym przypadku bardzo wiele. Znani producenci samochodów mają fabryki w krajach Mercosuru. Sprowadzając części do zakładów muszą płacić cło. Obliczono, że przez brak cła, UE zaoszczędzi 4,4 mld euro rocznie. W tym wszystkim ucierpią rolnicy, gdyż w zamian za brak cła na części Mercosur żąda 200 tys. ton bezcłowego kontyngentu na wołowinę.
Politycy powinni uciec po rozum do głowy i zastanowić się nad tym, czy warto poświęcić europejski rynek wołowiny dla brazylijskich czy argentyńskich samochodów. Pamiętajmy, że rynek wołowiny to nie tylko producenci bydła mięsnego, ale ma on także znaczenie dla producentów mleka.
Źródło: Tygodnik Poradnik Rolniczy