Wczoraj informowaliśmy, że niektóre niemieckie partie polityczne chciałyby podwyższenia podatku VAT na mięso. W schemat coraz większej niechęci do mięsa u naszych zachodnich sąsiadów, wpisują się doniesienia o pomyśle dyrekcji dwóch przedszkoli w Lipsku, które zaproponowały, by ze względu na muzułmańskie dzieci zrezygnować z mięsa wieprzowego i wyrobów na bazie żelatyny. Sprawa ta wywołała w Niemczech falę dyskusji.
Jak informował dziennik „Bild”, dwa lipskie przedszkola uznały, że „z szacunku dla zmieniającego się świata” dzieci będą dostawać posiłki bez wieprzowiny i wyrobów pochodnych. Według gazety, miało to związek z dwojgiem muzułmańskich dzieci w obu placówkach. Już po pierwszych doniesieniach wybuchła w niemieckich mediach społecznościowych gorąca dyskusja na ten temat.
Do dyskusji włączył się Niemiecki Związek Nauczycieli (DL). Jak informuje polska redakcja portalu Deutsche Welle, przewodniczący Związku, Heinz-Peter Meidinger, w wywiadzie dla Katolickiej Agencji Informacyjnej KNA przyznał, że w niemieckich przedszkolach i szkołach odczuwalny jest coraz większy nacisk ze strony środowisk muzułmańskich. Islamskie grupy interesów, stowarzyszenia przy meczetach, związki i grupy rodziców, lokalne lub regionalne, „o wiele mocniej i bardziej jawnie niż wcześniej” wyrażają swoje zdanie. Dotyczy to między innymi coraz częstszych próśb o uwzględnienie ramadanu w systemie szkolnym, na przykład poprzez rezygnację z imprez sportowych lub zadawanie mniejszej ilości pracy domowej.
Heinz-Peter Meidinger podkreślił, że lipskie przedszkola nie stanowią jednostkowego przypadku. W szkołach o dużej liczbie dzieci muzułmańskich jest wiele stołówek i kiosków z jedzeniem, które albo otwarcie albo po cichu zmodyfikowały swoją ofertę. W gruncie rzeczy nie stanowi problemu to, że stołówki dostosowują się do potrzeb uczniów. Problem jednak pojawia się wtedy, gdy niemuzułmańska mniejszość musi się temu całkowicie podporządkować i już nie ma dla niej alternatywnej oferty z jedzeniem.
Jak pisze w swojej publikacji polska redakcja Deutsche Welle, lipska Diakonia tymczasem poinformowała, że wieprzowina nie zostanie wykreślona z tamtejszych ewangelickich placówek przedszkolnych. Jest tam bowiem – jak podkreślono – duży wybór potraw i każdy może mieć menu dostosowane do swoich potrzeb: osoby religijne, wegetarianie, alergicy.
Głos w debacie zabrała też Centralna Rada Żydów, przestrzegając przed zbyt przesadzonymi reakcjami. - Ostatnie, czego potrzebujemy, to nagonka na mniejszości, tylko dlatego, że w jednej placówce planowano zmiany w menu - powiedział agencji DPA przewodniczący Rady, Josef Schuster. Uznał jednak za pozytywny sygnał większą niż wcześniej wrażliwość i uwzględnianie potrzeb religijnych mniejszości. - Niemniej uważam, że zakaz wieprzowiny był chybionym strzałem – dodał.
Tymczasem rzecznik komisji ds. wychowania, młodzieży i rodziny w rządzie miasta-landu Berlina, Martin Klesmann, oświadczył, że nic mu nie wiadomo o problemie wieprzowiny w berlińskich przedszkolach, a władze Berlina nie wydały żadnych wiążących wytycznych dotyczących tego tematu. Jak dodał, w Berlinie są szkoły, gdzie podaje się mięso wieprzowe i takie, gdzie z niego zrezygnowano. Berlin ponadto trzyma się zaleceń Niemieckiego Towarzystwa Żywieniowego (die Deutsche Gesellschaft für Ernährung / DGE), że dziecko powinno dostawać mięso maksymalnie dwa razy w tygodniu. Pomysł wycofania wieprzowiny z przedszkolnego menu skrytykowali przedstawiciele AfD oraz CDU.
Związek Niemieckich Dostawców Żywności dla Szkół i Przedszkoli (Der Verband Deutscher Schul- und Kitacaterer / VDSKC) nie rozumie poruszenia planami rezygnacji z wieprzowiny w menu dla przedszkolaków. - Przy cenie, zależnie od landu wahającej się od 2 do 4 euro za posiłek w przedszkolu, można użyć mięsa jedynie średniej jakości – powiedział szef VDSKC Rolf Hoppe w rozmowie z agencją EPD w Berlinie. Jak dodał, to wyjdzie dzieciom tylko na lepsze, by za tę cenę jadły różnorodne warzywa zamiast taniego mięsa.
Źródło: www.dw.com