Dodaj ogłoszenie

CenyRolnicze
28.02.2020 MATIF: pszenica kons. MAR20 - 187,50 (- 2,09%), kukurydza MAR20 - 165,50 (- 1,19%), rzepak MAJ20 - 380,25 (- 1,81%) [euro/tona] +++ +++ +++ 28.02.2020 12:29 DRÓB, cena tuszki w hurcie: 4,70 - 5,60 zł/kg, średnia: 5,20 zł/kg (na podstawie informacji z 15 ubojni) +++ +++ +++

O zagranicznym rodowodzie świni nie sposób się dowiedzieć ze sprawozdań firm ani opakowań szynki

Redakcja
tucz nakładczy, import warchlaków z Danii

- Polska wieprzowina jest często polska tylko z nazwy. Pośrednicy ściągają miliony warchlaków z Danii – tuczone i zarzynane są w Polsce, dlatego uznaje się je za krajowy produkt. Sprawdziliśmy wszystkie transporty żywych świń, które przysłano z Danii do Polski w ostatnich pięciu latach: trafiały m.in. na megafermy pracujące dla wielkich koncernów. Koncerny i pośrednicy zdominowali rynek – zwykły rolnik to tylko podwykonawca, działający na warunkach, które ledwo umożliwiają przetrwanie – to podstawowe wnioski ze śledztwa dziennikarskiego Julii Daukszy, które ukazały się na łamach portalu frontstory.pl.

 

Duńczycy rozmnażają świnie na potęgę, a warchlaki wysyłają za granicę do dalszego tuczenia. To bardziej opłacalne niż współpraca z rzeźniami na miejscu. Wartość ich eksportu do Polski wyniosła w zeszłym roku 333 mln euro.  - Dlaczego Dania stała się kluczowym ogniwem łańcucha dostaw polskich rzeźni i co to zmienia dla rolników i konsumentów wieprzowiny? Ruszyliśmy tropem transportów żywych zwierząt. Prześwietliliśmy zależności między koncernami mięsnymi, pośrednikami i rolnikami. Czego się dowiedzieliśmy? Sięgając w sklepie po tanią wieprzowinę nie wspieramy polskiego rolnictwa. Co więcej: dopłacamy do jego zmiany w przemysł uciążliwy dla środowiska, zwierząt i ludzi – w tym samych rolników – czytamy w publikacji Julii Daukszy.

 

Dziennikarka pisze, że popularne wyobrażenie o tym, skąd bierze się mięso i co jest produktem z Polski, ma niewiele wspólnego z rzeczywistością. - Polski rolnik to często tylko płotka na łasce grubych ryb – żeby przetrwać hoduje to, co każą mu duże firmy, tak jak mu każą i za cenę, którą narzucą. Tymczasem oparty na sprytnej interpretacji przepisów system sprawia, że opatrzona polskim kodem kreskowym kiełbasa na półce w Warszawie czy Krakowie może pochodzić z zupełnie innej części Europy. Jak to możliwe? Kluczem do zagadki jest „tucz kontraktowy” – diagnozuje autorka publikacji.

 

Rolnik z jałmużną, a gigant z czystym i niemałym zyskiem 

 

 

Według ustaleń redakcji frontstory.pl, za ponad 75 proc. warchlaków importowanych z Danii w 2022 r. odpowiadało 10 firm, z czego dziewięć to pośrednicy, przeważnie będący też operatorami tuczu. Pod koniec 2022 r. od pośredników całkowicie zależne było ponad 2 tys. polskich ferm, odpowiadających za jedną czwartą świń rzeźnych w Polsce. - Ta podwójna rola: importera i organizatora tuczu ma kilka konsekwencji. Najważniejszą jest ta, że wśród zamówień importera-pośrednika skrywają się dostawy dla koncernów. To  utrudnia ustalenie, jak dużą kontrolę nad rynkiem mają koncerny.  (…) Stawia też gigantów w bardzo dogodnej sytuacji: zachowują duży stopień kontroli nad produkcją, ale jeśli na fermie wydarzy się coś złego – nie wezmą za to odpowiedzialności – czytamy w obszernej publikacji.

 

Jak przypomina Julia Dauksza, import duńskich warchlaków zaczął się po wejściu Polski do Unii Europejskiej i osiągnął poziom ok. 6 mln w 2018 r. To 14-16 tys. piętrowych ciężarówek każdego roku. - O zagranicznym rodowodzie świni nie sposób się dowiedzieć ze sprawozdań firm ani opakowań szynki. Po trzydziestu dniach na polskiej fermie duńskiej świni zostaje wytatuowany polski numer identyfikacyjny i do rzeźni jedzie jako produkt polskiego gospodarstwa, jej mięso opuszcza rzeźnię z polskim kodem kreskowym. Dzięki temu producenci mięsa mogą zapewniać, że produkowana przez nich wieprzowina pochodzi ze świń od polskiego rolnika – wnioskuje autorka i dodaj, iż faktycznie polski rolnik zajmował się co najwyżej podawaniem zwierzętom paszy i wywożeniem gnojowicy. Z umów kontraktowych i sprawozdań wynika, że za zakontraktowanego tucznika rolnik dostaje od 30 do 50 zł, od których często musi odliczyć jeszcze część poniesionych kosztów. Główna zasada takiej działalności – jak najwięcej i jak najmniejszym kosztem.

 

Pełna treść publikacji dostępna jest tutaj - kliknij. 

 

 

Źródło: frontstory.pl.

Loading comments...
Wiadomość z kategorii: