- Zakłady póki co starają się nie zmieniać cen tuczników. Stawki maksymalne oscylują w granicach 9,20-9,30 zł za kg w klasie E. Czemu nie więcej? – takie pytanie stawia w swoim cotygodniowym komentarzu rynkowym Bartosz Czarniak ze związku Polsus.
Po zeszłotygodniowych podwyżkach, które były zaskoczeniem, nastąpiło uspokojenie rynku. Owszem, na piątkowej sesji ISW było jeszcze widoczne ożywienie, które zaowocowało sprzedażą wszystkich świń, a cena średnia wyniosła 2,37 EUR/kg w klasie E. To tylko potwierdziło, że podwyżka na poprzedniej sesji VEZG była uzasadniona – jest wysoki popyt przy ograniczonej podaży, to cena rośnie. Oczywiście giełda ISW nie jest wyznacznikiem całego rynku, ale jedynie nastrojów, jednakże nastroje te wskazywały na parcie na zakup tucznika za każdą cenę. Jednakże we wtorek nawet sprzedający wyczuli, że trend wzrostowy się już zakończył – dowodem na to było zmniejszenie ceny maksymalnej, w jakim były oferowane poszczególne partie. Pomimo tego zabiegu, część zwierząt i tak nie znalazła nabywców w tej formule, gdzie kupujący wybierali jedynie zwierzęta w niższej cenie. Dlatego na giełdzie ISW cena średnia nie wzrosła, pozostając na poziomie 2,35 EUR/kg (10,16 zł/kg).
Podobnie jak na parkiecie ISW, parkiet VEZG również dostrzegł zastój na rynku, przez co decydenci postanowili nie zmieniać cen. Obecnie w Niemczech cena minimalna wynosić będzie 2,20 EUR/kg w klasie E, tj. 9,48 zł/kg. Jest to minimalna cena, jaka była rozpatrywana w tym notowaniu.
Dla cyklu zamkniętego cena jest dobra
Jak sytuacja wygląda w Polsce? Zakłady póki co starają się nie zmieniać ceny, nadal stawki maksymalne oscylują w granicach 9,20-9,30 zł za kg w klasie E. Czemu nie więcej? Bo na razie kupujący nie czują potrzeby intensywniejszego poszukiwania towaru. Czy to się zmieni? Wiele wskazuje na to, że maksymalny popyt na mięso przed świętami Wielkiej Nocy jeszcze przed nami, ale czy podniesienie ceny zmieni coś w grafikach ubojowych? Nie wiem. Moim zdaniem, to właśnie to determinuje teraz to, czy zakładom opłaca się podnieść cenę. Mamy bardzo niskie pogłowie, które do tego nastawione jest w dużej mierze na poszczególne okresy roku. Tak, jak wielu nastawiło się na sprzedaż przed Bożym Narodzeniem, co zrodziło obniżki cen, tak teraz zastanawiamy się, czy podobnie będzie w okresie wielkanocnym…
Czy obecna cena jest dobra, czy nie? Dla cyklu zamkniętego, który nie ponosi kosztów zakupu warchlaków, a przede wszystkim opiera się na zakupie zbóż, które w wyniku działań Federacji Rosyjskiej są na bardzo niskim poziomie – cena jest bardzo dobra. Nie bójmy się tego mówić, w cyklu zamkniętym, gdzie trzeba mocno nachodzić się nad lochami i prosiętami sytuacja finansowa jest zadowalająca. Gorzej jest w cyklach otwartych opartych o zakup warchlaka, czy to krajowego, czy też importowanego. W wyniku niskich cen zbóż, wielu rolników szuka innej alternatywy na zarobek, toteż decydują się na tucz zwierząt, jako najprostszą formę obrotu towarem. Dodajmy do tego tych rolników, którzy już od dłuższego czasu żyją z produkcji tucznika i chcą się rozwijać w tym kierunku. Powoduje to, że popyt jest zdecydowanie wyższy od podaży, a to generuje wysokie ceny, a wtedy każda, choćby minimalna podwyżka cen żywca jest na wagę złota…. Tak jak i obniżka kosztów, chociażby poprzez niższe stawki za paszę…
Na koniec: zbliża się wiosna, wzmożone prace polowe wśród wielu z nas. Uważajmy, aby nie przynieść do naszych chlewni z pól rzeczy, których byśmy nie chcieli – a więc ASF. Pamiętajmy chociażby o podstawowym zabezpieczeniu się przed tym wirusem i miejmy oddzielne buty do chlewni (które zawsze są tylko w chlewni), a oddzielne na pole. Wiele zależy od nas samych i od tego jak będziemy przestrzegać tych zasad bioasekuracji, które są faktycznie skuteczne.
Autor: Bartosz Czarniak (Polsus)