- Jest w ogóle problem ubezpieczeń rolnych w Polsce. Żadne firmy ubezpieczeniowe nie chcą ubezpieczać rolnictwa, bo obawiają się dużych strat, które mogą doprowadzić do upadku towarzystwa ubezpieczeniowego. Nikt nikogo nie zmusi do ubezpieczeń, pomimo dopłaty 65 proc. z budżetu państwa – powiedział dzisiaj minister rolnictwa Jan Krzysztof Ardanowski na spotkaniu z rolnikami w Poznaniu.
- Dlatego to jest temat jeden z najważniejszych, którym się teraz zajmuję. Myślę 2020 rok, to będzie ten czas, kiedy w porozumieniu z rolnikami podejmiemy decyzję. Trzeba wprowadzić obowiązkowe ubezpieczenia upraw rolnych. Nie żadne dobrowolne, ale obowiązkowe, tak jak to wygląda w ubezpieczeniach komunikacyjnych. Wtedy nie ma ryzyka, że zjawisko wystąpi w całej Polsce, a ryzyko dla firm ubezpieczeniowych jest dużo mniejsze i jest możliwość obniżenia składek. Podkreślam, że będzie tak, jeśli będziemy mieli ubezpieczone wszystkie gospodarstwa. Będzie utrzymana dopłata ze strony budżetu państwa i to powinno w ciągu kilku lat rzeczywiście stworzyć skuteczny system ubezpieczeniowy. Realny jest tylko taki system, który będzie w zasięgu finansowym rolnika. Nie chodzi przecież o to, żeby stworzyć system, który zrujnuje gospodarstwa. Pracuję również bardzo intensywnie nad opracowaniem systemu ubezpieczeń dochodu rolniczego. To jest coś wyjątkowego, występującego tylko w nielicznych krajach na świecie, gdzie jest ubezpieczony dochód rolnika. Jeżeli w danym roku spadek dochodów występuje z przyczyn niezależnych od rolnika, mogą to być czynniki przyrodnicze, klimatyczne, ale również załamania rynku, jak to miało miejsce np. przy trzodzie chlewnej. Wtedy ubezpieczyciel wypłaca kwotę do średniej z lat minionych – mówił w Poznaniu minister Ardanowski.