USD -
3.8300
EUR -
4.2668
GBP -
5.1237
DKK -
0.5722
Branża transportowa, która wytwarza w Polsce 6% PKB i zatrudnia prawie milion osób, została przez rządzących wystawiona do nierównej walki z firmami, których koszty prowadzenia działalności są znacznie niższe. Pomimo ogromnego wzrostu udziału ukraińskich przewoźników w transporcie towarów przez polska granicę, za Bugiem nie ma właściwej refleksji na ten temat. Dlatego protest polskich przewoźników trwa.
- Przez pierwsze 9 miesięcy tego roku ukraińskie firmy wykonały 880 tysięcy przewozów przez polską granicę. Przed wojną było to 160 przewozów tysięcy rocznie. Należy jak najszybciej przywrócić limity zezwoleń na przewozy dla przewoźników ze wschodu. Przewoźnicy domagają się powrotu do reguł, które obowiązywały przed wojną – pisze w mediach społecznościowych poseł Konfederacji, Witold Tumanowicz. - Mamy rząd, który zrobił w Polsce republikę bananową dla kapitału wschodniego. Żadnych kontroli, żadnego dbania o własne interesy – dodaje Krzysztof Bosak, jeden z liderów Konfederacji.
Optyka ukraińska: ucierpią drobni rolnicy
- Na blokadzie polskiej granicy najbardziej ucierpią drobni rolnicy, którzy eksportowali samochodami swoje towary do Unii Europejskiej – uważa Serhij Orłowski, założyciel firmy handlowej „Agrooiltrade” cytowany przez portal Latifundist.com - Transport drogowy dał drobnym rolnikom możliwość pracy. Otworzyło im to szansę na bycie eksporterem. Jeśli np. taki rolnik musi dostarczyć zboże do Niemiec koleją, musi najpierw przewieźć je do windy. Następnie spedytor dostarczy wagony, dotrą one do Polski, tam zostaną przeładowane i trafią do ostatecznego nabywcy. Logistyka samochodowa jest nieco podobna, ale nie ma przeładunku z samochodu na samochód – mówi Orłowski.
Dyrektor „Wołyń-Zerno-Produkt” Serhij Suprunyuk również zauważa, że ta historia uderzy przede wszystkim w kieszeń prostego rolnika. I dodaje: wielu drobnych rolników na Wołyniu utrzymuje się z eksportu swoich produktów do krajów UE. - Ta sytuacja jest dla nich wyjątkowo negatywna. Kiedyś też mieliśmy przykrą sytuację, gdy samochody po odprawie celnej stały w kolejce ponad 20 dni. A to pensja kierowcy, amortyzacja, odsetki bankowe itp. Dlatego rozumiem, ile będzie ich kosztować taki przestój – wyjaśnił Suprunyuk.
Przypomnijmy, że polscy przewoźnicy protestujący na granicy ukraińsko-polskiej całkowicie zablokowali ruch ciężarówek autostradą Jagodyn-Dorogusk. - Polscy koledzy potwierdzają, że powrót do zezwoleń jest jednym z kluczowych żądań przewoźników. Dla nas w warunkach wojny niedopuszczalne jest zerwanie łańcuchów logistycznych i blokada morska. Poza tym jest to porozumienie na poziomie Ukrainy i UE, więc Polska nie ma możliwości jego wypowiedzenia. I będziemy pracować nad jego kontynuacją – powiedział wiceminister rozwoju społeczności, terytoriów i infrastruktury Serhij Derkach.
Według stanu na 6 listopada drogowy eksport produktów rolnych w tym miesiącu wyniósł 105 tys. ton wobec 108 tys. ton w październiku i 101 tys. ton we wrześniu. W związku ze strajkami i przeszkodami na polskiej granicy przewoźnicy z Ukrainy zwiększyli wolumen przewozów ładunków przez terytorium Węgier i Słowacji.
Średni dzienny wskaźnik przejazdu samochodów z produktami rolnymi na eksport przez punkty celne w listopadzie:
- przez granicę z Polską 5989 ton dziennie (~250 samochodów);
- z Rumunią 4022 t dziennie (~167 samochodów);
- z Węgrami 3091 ton dziennie (~128 samochodów);
- ze Słowacją 1544 ton (~64 samochody);
z Mołdawią 2889 t (~120 samochodów).
Źródło: latifundist.com
