- Rolników było zdecydowanie mniej niż podczas ostatnich protestów. Inna była też forma tej manifestacji - protestujący nie zablokowali miasta ciągnikami, a przemaszerowali chodnikami, by nie blokować ruchu – relacjonuje Radio Białystok.
Jak podaje rozgłośnia z Podlasia, rolnicy rozpoczęli manifestację pod siedzibą Polskiego Związku Łowieckiego u zbiegu ul. Jurowieckiej i Poleskiej. Pod siedzibą PZŁ rolnicy zostawili belę słomy i w ten sposób zablokowali wejście. Następnie pomaszerowali pod siedzibę Platformy Obywatelskiej - tam też w ruch poszła słoma - zabarykadowali nią drzwi do siedziby PO. Później odwiedzili biura Prawa i Sprawiedliwość. - Przed wyborami wszyscy politycy mieli rozwiązania. Wymagamy dzisiaj od rządu polskiego i władzy spełnienia wyborczych obietnic. Za obietnicami powinny iść czyny - mówił Marcin Szarejko, jeden z organizatorów protestu.
Jak czytamy w Gazecie Współczesnej, uczestnicy wczorajszego marszu domagali się wypłat rekompensat i weryfikacji protokołów suszowych. Mówili, że mają silosy pełne kukurydzy i pszenicy, której nie mają gdzie sprzedać. Brakuje im pieniędzy na nawozy, zobowiązania finansowe, czy nawet podatek rolny. Ponadto protestujący domagają się włączenia podlaskich rolników do rozmów z premierem i ministrem rolnictwa. Uważają, że w negocjacjach uczestniczą w nich tylko "statyści" i związkowcy, którzy nie reprezentują właściwie ich interesów.