- W ciągu ostatnich miesięcy 2022 r. znacząco wzrósł import rzepaku z Ukrainy w porównaniu do analogicznego okresu, zresztą import wszystkich zbóż z Ukrainy wzrósł o kilkaset procent w stosunku do roku poprzedniego, ale przypomnę, że w poprzednim roku nie mieliśmy wojny. Import rzepaku wyniósł 167 tys. ton i jest 7 razy większy niż w poprzednim roku w porównywalnym okresie. Import z Ukrainy stanowi 33% całego przywozu rzepaku do Polski ogółem – informował podczas ostatniej sejmowej komisji rolnictwa wicepremier Henryk Kowalczyk.
- Polska, Niemcy i Francja to najwięksi producenci rzepaku w Unii Europejskiej. Zbiory rzepaku w Polsce w 2022 r. ocenia się na około 3,6 mln ton i to jest około 12% więcej niż ubiegłoroczne zbiory. Produkcja rzepaku w kraju jest mniejsza od zapotrzebowania rynku wewnętrznego, dlatego konieczny jest import rzepaku. To będzie nie tyle import, co nawet też import biopaliw, bo taki się odbywa. Część rzepaku idzie na biopaliwa. Od początku 2022 r. ceny skupu rzepaku na rynkach krajowych wskazywały tendencję wzrostową i w maju osiągnęły szczyt na poziomie 4720 zł za tonę. Natomiast później – tak jak na rynkach zagranicznych, tak i w Polsce – ceny zaczęły spadać. Obecnie, w ubiegłym tygodniu, zgodnie z danymi, średnia cena wyniosła 3245 zł i to jest o 30% więcej niż rok temu, ale oczywiście trochę mniej niż w szczytowym okresie skupu. W ciągu ostatnich miesięcy 2022 r. znacząco wzrósł import rzepaku z Ukrainy w porównaniu do analogicznego okresu, zresztą import wszystkich zbóż z Ukrainy wzrósł o kilkaset procent w stosunku do roku poprzedniego, ale przypomnę, że w poprzednim roku nie mieliśmy wojny. Import rzepaku wyniósł 167 tys. ton i jest 7 razy większy niż w poprzednim roku w porównywalnym okresie. Import z Ukrainy stanowi 33% całego przywozu rzepaku do Polski ogółem. Jednocześnie wyeksportowano z Polski 181 tys. ton rzepaku, czyli praktycznie jest to ilość porównywalna z tym, co przywieziono z Ukrainy, a nawet jest więcej. Krajowa Administracja Skarbowa informuje nas także o znacznie zwiększonych ilościach otwartych tranzytów rzepaku z Ukrainy do innych krajów UE – mówił minister rolnictwa podczas obrad komisji, która odbyła się 25 października br.
- Pan premier powiedział, że średnia cena rzepaku, którą ma zanotowaną, to jest 3245 zł. Myślę, że po tej cenie rolnicy chętnie by sprzedawali rzepak. Panie premierze, cena rzepaku i to z odbiorem na koniec listopada wynosi 3000 zł. W tym momencie dostałem dane. Z odbiorem na koniec listopada – to świadczy tylko o jednej rzeczy. Otóż, że jest bardzo duży import rzepaku z Ukrainy. Wielu rolników, dostarczając rzepak do dużych zakładów, musi się awizować, ich terminy dostaw są przesuwane. Natomiast rzepak, który zjeżdża, nie musi być awizowany i wjeżdża na bieżąco. To jest jedna rzecz. Jak się pan premier do tego odniesie i skąd pan ma takie dane? – pytał w czasie posiedzenia komisji przedstawiciel Agrounii, Jarosław Miściur. - Pan premier podał cenę 3245 zł. To może jest tak samo, jak z zamojskimi zakładami, że jak pan premier przyjechał, to zamojskie zakłady w tym momencie podniosły cenę. A jak pana premiera nie było, to wiadomo, jaką cenę dostawali rolnicy – dodał Miściur.
- Jeśli chodzi o ceny rzepaku, to oczywiście podaję średnie ceny, które wynikają z informacji rynkowej prowadzonej przez ministerstwo. Nie chcę się odnosić do pojedynczej ceny, gdzie jakiś przetwórca skupujący proponuje takie czy inne ceny – wyjaśniał Kowalczyk. - Zamojskie zakłady nie skupują rzepaku. Spółka Elewarr – 2850 zł netto. Radzę korzystać z bardziej rzetelnych danych. Pana doradcy niech panu przekazują tak naprawdę bardzo istotne fakty i precyzyjne fakty, a nie z Księżyca wzięte. Cena 3245 zł nie byłaby aż taka najgorsza w porównaniu z tym, co mamy na rynku - przekonywał działacz Agrounii.