- Panie premierze, ma pan dwa tygodnie na załatwienie sprawy z Ukraińcami. Jeśli nie, to 20 lutego wychodzimy i blokujemy Polskę – zapowiada Stanisław Barna z Solidarności Rolników Indywidualnych.
- Spory i ich rozwiązywanie na linii Polska - Ukraina będą możliwe, jeśli oba kraje zachowają swoją podmiotowość - niepodległość. Z chwilą kiedy Ukraina straci niepodległość, ustalenia pomiędzy zachodnimi korporacjami i agroholdingami na Ukrainie będą odbywały się na linii Moskwa - Zachód z pominięciem Polski. Nasza sprawczość będzie ograniczana – przestrzegają rolnicy, którzy szykują się do zablokowania granicy z Ukrainą.
- W ciągu 20-30 lat może dojść do stopniowego zwiększenia wpływów zachodnich koncernów powiązanych ze Wschodem (Rosja, ukraińskie agroholdingi) wśród polskich partii politycznych i w polskiej gospodarce. Osłabi to państwo polskie i jego zdolność do obrony naszych interesów na forum międzynarodowym, w tym Wspólnoty Europejskiej. Stopniowo, bez "wystrzału", możemy przejść pod rosyjską strefę wpływów – czytamy na facebook’owym profilu „Protest Rolników”, który powiązany jest z działaczami zachodniopomorskiej Solidarności RI.
- Dlatego protesty są ważne. 20 lutego br. staniemy na granicy i zablokujemy drogi. Tak wzmocnimy podmiotowości Polski i Ukrainy w przestrzeni międzynarodowej. Wy rozwiążecie nasz problem, a my przestaniemy być waszym problemem. Władze Polski i Ukrainy powinny mieć tego świadomość, a efekty prac zespołów polsko-ukraińskich powinny być ogłoszone w ciągu najbliższych dni. Przedstawiona zostanie mapa drogowa w sprawie rozwiązania naszych problemów, w tym harmonogram działań rządów Polski, Ukrainy, a także Unii Europejskiej, których realizacja wpłynie na decyzje, co do dalszych form protestów. Rolnicy! Siłą jest nasza niezależność i samorządność. Nikt nam nie będzie niszczył gospodarstw! – przestrzegają rolnicy.