- ASF, to temat który w ostatnim czasie nieco ucichł, ze względu na brak ognisk w chlewniach w tym roku (na szczęście). Niestety politycy i grupy zajmujące się „ochrona praw zwierząt” nie pozwalają na to byśmy z optymizmem patrzyli w przyszłość. Obecnie trwają prace nad stworzeniem okresu ochronnego dla loch dzików – informuje Bartosz Czarniak ze związku Polsus.
- Rozumiem aspekty ochrony loch w ciąży, jednakże (trzeba to podkreślić) dziki to główny wektor wirusa ASF. Jego nadmierna populacja przyczynia się do jego rozprzestrzeniania w środowisku, co stwarza zagrożenie dla świń domowych. Locha dzika, ze względu na dostępność paszy, jakim jest kukurydza, potrafi odchować nawet dwa mioty na rok. Jeśli nie uregulujemy liczebności dzika w tym momencie, to stwarzamy zagrożenie dla całej populacji, gdyż ASF jest chorobą, na którą obecnie nie ma lekarstwa i szczepionki – przypomina Bartosz Czarniak.
- Zwierzęta, które się zarażą tym wirusem umierają w ogromnych męczarniach, towarzyszy temu wysoka gorączka. Do tego, truchła padłych zwierząt potrafią zarażać inne osobniki jeszcze przez długi czas. Dlatego konieczny jest skuteczny i drastyczny odstrzał połączony ze zbieraniem padłych zwierząt (najlepiej przy pomocy psów do tego wyszkolonych), aby móc ochronić ogólną populację dzika w naszym kraju, ponieważ jest to bardzo ważny gatunek dla naszego ekosystemu – podkreśla działacz związku Polsus.