Krajobraz rolniczy to dzieło rąk ludzkich uwzględniające lokalne warunki środowiskowe – klimat, budowę geologiczną, a nawet wcześniejsze tradycje gospodarowania. Pod względem uroku rzucanego na nasze oczy, niewątpliwe w czołówce są krajobrazy pasterskie, czyli takie gdzie wypas zwierząt jest kluczowym elementem naszej percepcji.
Czy jest coś bardzie uspokajającego niż widok stada owiec na górskiej hali? Całość jednak musi się komponować. Żaden z tych elementów w pojedynkę: góra, owca, hala – nie są tak wspaniałe jak podane razem. By mogły zaistnieć potrzeba wrócić się do początków pasterstwa. Z czego ono wyrosło? Wyłącznie z chęci wypasu zwierząt i otrzymania wełny, mięsa i mleka? Czy może kultura pasterska jest tak samo ważna jak produkty żywnościowe? Szybko gnający świat zdaje się spoglądać wyłącznie na płytko podaną i krótkoterminową ekonomię, a tutaj trzeba czegoś więcej – refleksji i zadumy. Jeśli chcemy je dodatkowo wspomóc atrakcyjnie podaną wiedzą to warto sięgnąć po nową czeską, choć wydaną pod auspicjami międzynarodowej konfederacji pasterzy, książkę Pastevecký almanach. Zaczyna się od manifestu nowego pasterstwa – krótkie wyjaśnienie, że pasterstwo to nie wyłącznie działalność rolnicza, a po prostu pewien sposób na życie. Zupełnie zaskoczyły mnie informacje o rozprzestrzenieniu pasterstwa wśród Indian Navaho. Z kolei wiedziałem jak to popularna tradycja w Macedonii, czy w zasadzie na całych Bałkanach, ale przykłady powstawania pieśni pasterskich, pewnej hierarchii związanej z wypasem owiec i kóz, czy nawet sztuką tworzona z obserwacji owiec i dla owiec (tak, tak to nie pomyłka!) były dla mnie nowością.
Szkoda czasu na streszczanie treści książki, bo z nią trzeba obcować. Brać do ręki i praktycznie czytać i podziwiać! Podstawowe, ale naprawdę podstawowe – bo raptem 3 strony grafiki i informacje o możliwości zamówienia książki przedstawiono tutaj:
http://pastevci.org/index.html
Próżno tam jednak poszukiwać jakiś szczegółów, brak nawet numeru ISBN, chociaż jest miejsce wydania: Znojmo – Kravi Hora, bardzo urokliwe miejsce na Morawach. Ale czy te biurokratyczne rzeczy są aż tak istotne? Książka została wspaniale wydania, słowa poprzecinane są przez obrazy, a całość doprecyzowana w każdym detalu. Wygląda na dzieło przemyślane podczas pasterskich rozważań. Stare polskie powiedzenie mówiło: kto ma owce, ten ma co chce. Po przeczytaniu II części Almanachu potrafię to doprecyzować: kto ma owce ten ma wolność!
https://www.cenyrolnicze.pl/wiadomosci/agroekosystem-one-health-wspolne-zdrowie/10832-beda-owce-bedzie-czlowiek?is_preview=on&template=cenyroln_notowania2#sigProIdf183361a01
Życzę miłej lektury!
Piotr Tryjanowski