Zmiany klimatu zmuszają hodowców owiec do wprowadzenia radykalnych zmian – takich, jak przesunięcie sezonu wykotów owiec. Zmieni to organizacje wszystkich działań w gospodarstwie. Tegoroczny sezon wykotów w Wielkiej Brytanii był katastrofą, przez intensywne deszcze, wilgoć i wiatr - wiele jagniąt go nie przeżyło.
Narodziny jagniąt w ulewach deszczu
Tegoroczny sezon wykotów był dla brytyjskich hodowców owiec jednym z najcięższych na przestrzeni wielu lat. Gwałtowne opady deszczu sprawiły, że w marcu na wielu fermach jagnięta przychodziły na świat w błocie i kałużach wody. O ile w ciągu dnia hodowcy byli w stanie interweniować, to wiele zwierząt, które urodziło się w ciągu nocy padło z powodu wychłodzenia ciała. Po deszczach nadeszły wichury, które również okazały się brutalne dla nowonarodzonych jagniąt.
Spędzenie owiec do pomieszczeń wiązało się z innymi problemami – największym z nich było utrzymanie odpowiedniego poziomu higieny. Wykoty tradycyjnie prowadzone są na pastwiskach, większość brytyjskich hodowców nie dysponuje więc odpowiednio przygotowanymi do tego budynkami. Przy dużym zagęszczeniu owiec w zamknięciu jagnięta są narażone na wiele patogenów, które rozsiewają dorosłe zwierzęta (m.in. pasożyty odpowiedzialne za kokcydiozę). Kluczowe było stosowanie odpowiedniej ściółki i proszków dezynfekujących. Dodatkową, ważną kwestią, było zapewnienie kojców indywidualnych dla owiec i ich jagniąt na przynajmniej 24 h po porodzie, tak aby miały szansę na utworzenie między sobą więzi.
Rolnicy odnotowali wysokie straty i zastanawiają się, jak ich uniknąć w kolejnych latach. Jednym z rozwiązań jest inwestycja w większe i lepiej przystosowane do utrzymywania owiec z jagniętami budynki. To jednak niezwykle kosztowne rozwiązanie – a hodowla owiec jest już i tak mało opłacalna. Dotychczas opierała się o wypas, z niewielkim uzupełnieniem diety owiec w koncentraty paszowe. Poza tym owce źle znoszą długotrwałe przebywanie w zamknięciu.
Inną strategią jest przesunięcie terminu wykotów owiec. Już teraz tradycyjny marzec i kwiecień wielu hodowców zmieniło grudzień. Pogoda w tym miesiącu jest suchsza i bardziej sprzyja narodzinom jagniąt. Wymusza to jednak zmianę organizacji wielu działań w gospodarstwie.
Nowa Zelandia walczy z suszami, ulewami i wichurami
Hodowcy owiec w Nowej Zelandii również zmagają się ze zmianami klimatu. Na wyspach coraz częściej obserwuje się epizody ekstremalnej suszy lub gwałtownych opadów deszczu. Według przewidywań ekspertów, do 2040 r. temperatura w Nowej Zelandii wzrośnie o ok. 0,8⁰C. Wpłynie to na sezon wegetacyjny, a w zależności od regionu wyspy rolnicy będą zmagać się z intensywnymi deszczami, suszami i wichurami. Wzrośnie liczba upalnych (powyżej 25⁰C) dni w ciągu roku. Najwyższe temperatury mają być latem i jesienią.
Sam wzrost temperatury będzie miał niewielki wpływ na przeżywalność jagniąt. Tradycyjnie w Nowej Zelandii sezon wykotów – w zależności od regionu (wcześniej na północy, później na południu) – przypada na okres od sierpnia do października. Jagnięta przychodzą na świat na pastwiskach. Analizy możliwych zmian klimatycznych pokazują, że w przyszłych latach na Wyspie Południowej, w okresie od 2 do 4 tygodni przed standardowym terminem wykotów temperatura będzie wynosić o ok. 7⁰C więcej niż dzisiaj.
Będzie to jednak korelować ze wzrostem trawy na pastwiskach. Dlatego możliwe będzie zaplanowanie wykotów na 10-20 dni wcześniej niż obecnie. Jeśli owce i ich jagnięta będą miały szansę przybrać wiosną na wadze, lepiej poradzą sobie w przypadku suszy w miesiącach letnich. Hodowcy są więc w stanie się do tego dostosować.
Inne problemy hodowców owiec
Niestety, wysokie temperatury nie będą jedynym problemem. Wraz z nimi prawdopodobnie rozprzestrzenią się niektóre choroby zakaźne i pasożyty, które mogą atakować owce. Problemem staną się również szkodniki i choroby roślin na pastwiskach. Przykładowo owce hodowane w cieplejszych rejonach są bardziej narażone na mykotoksyny wytwarzane przez grzyby, takie jak sporidesmina powodująca stany zapalne skóry i zearalenon, który zmniejsza płodność owiec.
Poza tym wielkość, jakość i produktywność pastwisk może się zmniejszyć, chociaż będzie to zależeć od regionu wysp. Zmieni się też skład gatunkowy pastwisk – w ekstremalnych warunkach lepiej poradzą sobie sucholubne, małoodżywcze trawy, a zmniejszy się udział roślin strączkowych, które są ważnym źródłem białka dla owiec. Niski poziom białka w diecie może szczególnie negatywnie odbić się na płodności i laktacji owiec. Zmiany w jakości pastwisk będą wymagały elastyczności w zarządzaniu gospodarstwem, np. odraczaniem wypasu, co jednak wymusi większe wydatki na komercyjne mieszanki paszowe i siano.
Niestety, prognozuje się, że wraz ze zmianami klimatycznymi pogłowie owiec w Nowej Zelandii może spaść nawet o 38%. Obecnie na wyspach żyje około 28 milionów owiec i tylko 4,7 miliona ludzi. W przyszłości bardziej opłacalna może stać się hodowla bydła – która jest generalnie mniej przyjazna środowisku.
Cytowane badania:
Stevens, David, and Marie Casey. "Understanding the impacts of climate change on lamb survival and lambing date in Southern New Zealand." Journal of New Zealand Grasslands (2022): 21-30.