Charles Greene, profesor w Departamencie Nauk o Ziemi i Atmosferze na nowojorskim Cornell University uważa, że rozwiązaniem problemu z dostępem do żywności na Ziemi mogą być glony. Badacze przekonują, że do 2050 r. glony zaspokoiłyby "ponad 100 proc. globalnego zapotrzebowania na białko".
- Greene, wraz z zespołem naukowców przekonuje, że regiony przybrzeżne globalnego południa mogą stać się spichlerzem świata przez kultywowanie glonów morskich. Glony miałyby wypełnić "lukę białkową" w diecie, a jednocześnie zmniejszyć negatywny wpływ produkcji żywności na środowisko – czytamy w publikacji Rzeczpospolitej, która powołuje się na amerykańskiego Newsweeka.
Badacze przekonują, że do 2050 r. glony zaspokoiłyby "ponad 100 proc. globalnego zapotrzebowania na białko". Zespół Greene'a podkreśla, że w przypadku niektórych gatunków glonów nawet 40 proc. ich masy stanowi białko. Glony dostarczają też mikroelementów takich jak witaminy, minerały, antyoksydanty i kwasy omega-3. - W odróżnieniu od roślin lądowych, mikroalgi mogą dostarczyć kompletnego pakietu składników odżywczych dla ludzi - mówi Greene w rozmowie z amerykańskim "Newsweekiem".
Pełna treść publikacji „Rzepy” znajduje się tutaj – kliknij.
Źródło: www.rp.pl