Coraz więcej regionalnych rzeźni w Niemczech w likwidacji. Powodem są wysokie koszty, brak personelu i ogromne straty ekonomiczne. W takich warunkach trudno o realizację założeń dotyczących krótkich łańcuchów dostaw.
- W niemieckich rzeźniach ubija się coraz mniej świń i bydła. Podczas gdy niektórzy rzeźnicy spowalniają produkcję i redukują personel, inne firmy całkowicie zamykają swoją działalność. Szczególnie mniejsze regionalne rzeźnie wstrzymują produkcję. Jednak nawet duże firmy koncentrują swoją produkcję w mniejszej liczbie lokalizacji. Powód: koszty są zbyt wysokie, wykorzystanie zbyt niskie i szanse na poprawę są niewielkie – czytamy w publikacji portalu Agrarheute
Zdaniem ministerstwa rolnictwa Dolnej Saksonii, politycy chcą wręcz czegoś zupełnie odwrotnego: promowania małych, regionalnych przedsiębiorstw, które mogą odbierać zwierzęta od rolników na krótkich trasach. Ale w tej chwili jest zupełnie odwrotnie. - Na rynku uboju trzody chlewnej występuje ogromna nadwyżka mocy produkcyjnych - mówi Klaus Martin Fischer z firmy doradczej Ebner Stolz i dodaje, że ubojnie nie są jeszcze przyzwyczajone do nowych okoliczności.
Kolejne likwidacje to tylko kwestia czasu
W poprzednich latach za Odrą ubijano ponad 1,1 miliona świń tygodniowo. W 2022 r. było ich zaledwie 900 000/tydzień. W przeliczeniu na rok było to 47,1 mln świń – o prawie 9 proc. mniej niż w roku poprzednim. -Tendencja jest nadal spadkowa. To tylko kwestia czasu, zanim nastąpią kolejne zamknięcia i wycofanie z rynku coraz większej mocy – pisze Agrarheute.
Upadek rzeźni ma miejsce w wielu regionach Niemiec jednocześnie. Na przykład latem 2023 r. rzeźnia w Monachium musiała zaprzestać uboju świń. W pierwszym kwartale 2024 roku zamknięta zostanie także regionalna rzeźnia w Bambergu. Aby zapewnić ekonomiczną działalność rzeźni, brakuje około 350 ubojów bydła tygodniowo. W rezultacie tygodniowy deficyt dochodów wynosi 40 000 euro.
Ubojnia Kronach w Górnej Frankonii musiała zostać zamknięta w 2023 roku. Ze względu na problemy finansowe firma została całkowicie zamknięta po około miesiącu od otwarcia postępowania upadłościowego. W Kronach dziennie można było ubić maksymalnie 300 zwierząt. Ostatnio zdolności te nie były wykorzystywane nawet w połowie.
- Zmniejszanie pogłowia trzody chlewnej i wycofywanie się z rynku hodowców trzody chlewnej trwają nadal - mówi Albert Hortmann-Scholten z Izby Rolniczej Dolnej Saksonii w RND. Liczba ubitych świń jest obecnie znacznie niższa niż w roku ubiegłym. Oczekuje się, że w bieżącym roku dostępnych będzie jedynie od 43 do 44 milionów zwierząt. Według Holtmann-Scholten przedsiębiorstwa ubojowe muszą dostosować się do warunków rynkowych.
Duże przedsiębiorstwa też są w opałach
Nie tylko małe przedsiębiorstwa, ale też duże firmy ograniczają moce produkcyjne. 31 lipca 2023 r. grupa Vion Food zamknęła swoją rzeźnię w Bad Bramstedt w Szlezwiku-Holsztynie. Była to najbardziej wysunięta na północ rzeźnia bydła w Niemczech. Firma wyjaśnia zamknięcie jako konsekwencję obecnej sytuacji rynkowej i ogólnego rozwoju społecznego w kierunku mniejszego spożycia mięsa. Jako konkretne przyczyny Vion podaje spadek pogłowia bydła w północnych Niemczech i nadwyżkę mocy produkcyjnych na rynku rzeźni. Co tydzień w Bad Bramstedt zabijano 3200 sztuk bydła z okolicy. 80 procent krów poddanych ubojowi w Vion pochodzi z obszaru w promieniu 100 kilometrów od firmy. Minister rolnictwa Werner Schwarz (CDU) mówi o dotkliwym ciosie dla przemysłu mięsnego i rolnictwa w Szlezwiku-Holsztynie.
- W rzeźni Vion tygodniowo ubijano około 3000 sztuk bydła. Pozostałe rzeźnie i ubojnie w kraju nie są w stanie tego wszystkiego wchłonąć. Oznacza to, że transport trwa do czterech godzin. I nie ma to już nic wspólnego z dobrostanem zwierząt – mówi NDR rolniczka Ulrike Baus.
Vion chce także zamknąć w pierwszym kwartale 2024 roku swoją rzeźnię w Emstek (powiat Cloppenburg) i ograniczyć swoją obecność w Niemczech. Ubojnia bydła w Turyngii, zakład przetwórstwa trzody chlewnej w Brandenburgii oraz specjalista od szynki Ahlener Fleischhandel (NRW) mają zostać sprzedane konkurentom w Niemczech – o ile pozwala na to prawo antymonopolowe. Jako pierwszy o sprawie poinformował „Frankfurter Allgemeine Zeitung”.
Vion miał także plany sprzedaży rzeźni trzody chlewnej w Emstek. Jednak nie udało się znaleźć kupca na zakład, choć podjęto intensywne wysiłki. Holenderska firma uzasadnia sprzedaż kilku lokalizacji w Niemczech silną konkurencją i epidemią afrykańskiego pomoru świń w Niemczech.
W związku z spadkiem liczby rzeźni czerwono-zielony rząd Dolnej Saksonii zdecydował, że w przyszłości powinno być więcej małych, zdecentralizowanych rzeźni i zmniejszyć zależność od dużych firm w przemyśle mięsnym. Aby to osiągnąć, należy promować regionalne, zdecentralizowane i mobilne rzeźnie. Prawdopodobnie te hasła pozostaną tylko pobożnym życzeniem.
Źródło: Agrarheute