- Na razie cenniki tuczników w Polsce ratuje słaba złotówka, która powoduje, że import z Zachodu, przy obecnej cenie, jest gorszy niż płacenie za świnie w kraju – pisze o aktualnej sytuacji na rynku tuczników Bartosz Czarniak ze związku Polsus.
Po zeszłotygodniowej obniżce, w tym tygodniu na Zachodzie bez zmian. W Niemczech nadal obowiązuje stawka minimalna w wysokości 2,25 Euro za kg w klasie E (tj. 10,36 zł), natomiast stawka maksymalna jest ciężka do stwierdzenia, ponieważ mała giełda już dwa razy z rzędu zakończyła się fiaskiem. Ostatnia sesja, na której sprzedano zwierzęta, zakończyła się wynikiem 2,33 Euro, co przy obecnym kursie złotego daje około 10,73 zł za kg – i to bym przyjął jako stawkę maksymalna płaconą za Odrą.
W Polsce postępuje poszukiwanie towaru, przez co stawki u as nie odbiegają znacznie od tych w Niemczech. Obecnie ceny maksymalne oscylują w okolicy 10,50-10,60 za kg w klasie E, co należy przyjąć za bardzo dobrą cenę. Na horyzoncie niestety mamy cenniki chociażby z Hiszpanii, czy też Stanów zjednoczonych, które cały czas dołują. Czy tak będzie i u nas? Czas pokaże. Na razie cenniki w Polsce ratuje słaba złotówka, która powoduje, że import z Zachodu, przy obecnej cenie, jest gorszy niź płacenie za świnie w kraju.
Autor: Bartosz Czarniak (Polsus)