- Czarne chmury zbierają się nad hodowcami i producentami trzody chlewnej. Przyczyną takiej oceny są oczywiście przepychanki cenowe. Nie dość, że podaż jest marna to i popyt jest bardzo ograniczony, a to z kolei powoduje coraz większe naciski na obniżki na rynku europejskim – komentuje aktualną sytuację rynkowa Bartosz Czarniak ze związku Polsus.
Patrząc na Niemcy widzimy wyraźnie że tamtejsze zakłady coraz bardziej naciskają na spadki, a objawem tego jest ostatnia sesja VEZG. Owszem, udało się utrzymać stawkę na niezmienionym poziomie 2,10 Euro za kg przy tuszy 57% mięsa (9,02 zł/kg), to jednak była to najwyższa proponowana wartość, którą ledwo udało się wybronić. Sytuacja ta wręcz wprowadza nerwowość wśród producentów w obawie przed kolejnym kryzysem cenowym, a co za tym idzie - utratą płynności finansowej. Czy tak jest w całej Europie? Nie do końca. W Hiszpanii mamy dość dobrą sytuację, gdzie w przeliczeniu na złotówki, cena średnia wynosi 7,95 zł za kg żywca! Zwrócę tylko uwagę, iż cena niemiecka w przeliczeniu na żywą wagę oscyluje na poziomie około 7,10-7,20 zł. Widzimy więc zdecydowana różnicę na korzyść rynku iberyjskiego, ale pamiętajmy, że w tamtym rejonie obecne temperatury są tak wysokie, że wielu tamtejszych właścicieli ferm decyduje się na przerwy technologiczne, co mocno zaniża podaż. Co będzie we wrześniu-październiku, gdy wrócą wsady? Ważny tutaj będzie eksport poza rynku UE, dlatego przyjrzymy się najpopularniejszemu medialnie kierunkowi, czyli Chinom.
Obecnie w Chinach cena średnia wynosi 10,21 zł za kg żywca! Wydaje się to niezwykle wysoką ceną i dającą nadzieję na eksport mięsa z Europy w tym kierunku. Jednakże tutaj mamy dwa zasadnicze problemy. Po pierwsze wojnę europejsko- chińską o elektryki, w której rykoszetem oberwać może rynek mięsny. Mowa tutaj o planowanych cłach na mięso europejskie, jeśli UE nie wycofa się z pomysłu wprowadzenia wyższego cła na auta elektryczne z Chin. Kolejny problem to konkurencyjne ceny innych czołowych dostawców. W Brazylii np. cena średnia za żywiec wynosi 5,61 zł za kg, w USA ok 7,50 zł/kg (przy czym oni nie są narażeni na cło odwetowe na ten moment). Widać, że Europa eksportowa jest droższa od swojej konkurencji (Niemcy, czy Polska ze względu na ASF są objęte zakazem eksportu do krajów trzecich, Hiszpania nie), co nie zachęca do kupców do składania ofert. Innymi słowy, trend na obniżki w Europie wynika nie tylko z wewnętrznego zapotrzebowania, ale przede wszystkim z urealnienia konkurencyjności na rynku światowym. Tylko tu się pojawia pewien problem – koszty.
Unia Europejska ze względu na wysokie standardy produkcji, a także na prowadzoną politykę klimatyczną, która generuje wyższe koszty jakie ponosi producent. Powoduje to, że jesteśmy bardzo nieodporni na zawirowania cenowe i podatni na popadanie w tarapaty finansowe ze względu na ceny skupu. W takiej sytuacji na rynku utrzymują się tylko najwięksi albo korporacje, które swoje zarobki opierają nie na zysku jednostkowym, ale masowym - tak jak z drobiem. Na jednym kurczaku producent zarabia np. 1 zł, dlatego też trzyma w kurnikach kilka, kilkanaście tysięcy sztuk, aby móc zwielokrotnić swój dochód. Podobnie zaczyna dziać się w trzodzie chlewnej, co wypycha na margines gospodarstwa rodzinne, a według mnie będzie to dla Europy gorsze, aniżeli skutki polityki klimatycznej.
Na koniec tylko zaznaczę sytuacje cenową w Polsce. Ponieważ rynek nasz uzależnił się cenowo od sytuacji w Niemczech i brak mu możliwości eksportowych na intratne rynki trzecie (ASF), to cena maksymalna w Polsce operuje w okolicach 8,90 zł za kg w klasie E. Pękła pewna granica, granica 9 zł, a świń i tak brakuje…
Autor: Bartosz Czarniak (Polsus)