- Dzisiaj ministrowie spraw europejskich z 27 stolic UE będą omawiać potencjalne przyszłe rozszerzenie bloku w celu przyjęcia do wspólnoty Ukrainy i narodów Bałkanów Zachodnich - czytamy w publikacji Politico. Przywódcy UE głośno mówią o konieczności otwarcia drzwi UE dla Ukrainy po rozpoczęciu rosyjskiej inwazji na pełną skalę. Jednak w coraz większym stopniu blok zaczyna zdawać sobie sprawę, że przyjęcie zniszczonego wojną kraju liczącego ponad 40 milionów ludzi oznacza, że sama UE będzie musiała się zmienić.
- Dopuszczenie niegdyś spichlerza Związku Radzieckiego do jednolitego rynku UE uczyniłoby z Ukrainy największego beneficjenta unijnych dopłat rolnych, wymuszając przebudowę Wspólnej Polityki Rolnej. Następnie pojawiają się ważniejsze pytania, m.in. dotyczące kosztów odbudowy, pomocy regionalnej i konieczności zreformowania wewnętrznych procesów UE – czytamy w publikacji Politico.
We wszystkich tych debatach obecne państwa członkowskie UE mogą stracić władzę i pieniądze na rzecz Ukrainy. - Ziarno to nasz pierwszy test – powiedział jeden z urzędników UE, któremu podobnie jak dyplomatom cytowanym w artykule Politico zapewniono anonimowość, aby móc szczerze wypowiadać się w drażliwych sprawach.
Bruksela w rozkroku
Dla Komisji piątkowa decyzja była sytuacją, w której obie strony tracą, stwierdził inny unijny dyplomata: Ustąpić polskiemu naciskowi i przedłużyć ograniczenia albo pozwolić im wygasnąć i dać PiS-owi wolną rękę.
„To naprawdę źle wygląda dla wszystkich, a Komisja nie pomogła, nie reagując bardziej rygorystycznie na rażące naruszenie zasad handlu” – powiedział dyplomata przed piątkową decyzją. „Teraz utknęli w ruchomych piaskach”.
Decyzja Kijowa o wszczęciu postępowania prawnego w WTO stawia Brukselę w trudnej sytuacji. Zwykle UE reprezentuje swoje kraje członkowskie w WTO, ponieważ handel należy do wyłącznych kompetencji politycznych Komisji. Ale czy Bruksela broniłaby środków handlowych swoich krajów członkowskich, którym faktycznie sprzeciwia się władza wykonawcza?
Holger Hestermeyer, profesor prawa w Wiedeńskiej Szkole Studiów Międzynarodowych, powiedział, że UE prawdopodobnie będzie starała się chronić swoje kompetencje, mówiąc: „nie chcemy tworzyć precedensu, w którym w niektórych przypadkach państwa członkowskie zajmują się tym samodzielnie, a następnie bronić własnych kompetencji.”
Źródło: Politico