Dodaj ogłoszenie

CenyRolnicze
28.02.2020 MATIF: pszenica kons. MAR20 - 187,50 (- 2,09%), kukurydza MAR20 - 165,50 (- 1,19%), rzepak MAJ20 - 380,25 (- 1,81%) [euro/tona] +++ +++ +++ 28.02.2020 12:29 DRÓB, cena tuszki w hurcie: 4,70 - 5,60 zł/kg, średnia: 5,20 zł/kg (na podstawie informacji z 15 ubojni) +++ +++ +++

J.K. Ardanowski: Sieci handlowe zarabiają w Polsce dziesiątki miliardów złotych, dlatego mają obowiązki wobec konsumentów

Redakcja
produkt polski, kraj pochodzenia, polska półka

- Największym problemem jest to, że rolnicy, ryzykując często całym swoim majątkiem, produkują żywność dobrej jakości, a potem okazuje się, że nikt od nich jej nie chce kupić, bo w sąsiedztwie są pomidory sprowadzone z Maroka czy jabłka z Chile. To nielogiczne, sieci zarabiają na polskich konsumentach dziesiątki miliardów złotych, więc mają również i pewne obowiązki wobec polskiego rynku – twierdzi poseł PiS, Jan Krzysztof Ardanowski.

 

W wywiadzie dla portalu dorzeczy.pl poseł Jan Krzysztof Ardanowski był pytany czy w związku z zapowiedzią wprowadzenia programu „Lokalna półka” sieci handlowe nie będą kręcić nosem. - Nie sądzę, żeby sieci protestowały. Program podniesie zadowolenie konsumentów, którzy będą mogli kupić lokalną, świeżą żywność – przekonuje poseł PiS. - Żywność importowana z dalekich odległości musi być chemicznie konserwowana. Istotny jest również ślad węglowy, dzięki temu programowi oddziaływanie na środowisko będzie mniejsze. Ściąganie żywności z Ameryki Południowej lub z północnej Afryki, to są to ogromne koszty, zużycie paliwa. Sieci powinny się cieszyć zadowoleniem swoich klientów i być może zwiększeniem obrotów. To również kontynuacja pewnych działań, które podjąłem jako minister rolnictwa, m.in. wprowadzenia oznaczeń dla żywności pochodzących z danego kraju. Można to robić na różne sposoby, ja wprowadziłem oznaczenie mięsa i ziemniaków przy pomocy flagi kraju pochodzenia. Można zacząć to robić chociażby na paragonie, żeby konsumenci wiedzieli, z jakiego kraju kupują żywność – wyjaśnia Ardanowski.

 

- Program nie zamyka wyboru, mamy otwarty rynek, ale wielu z nas sugeruje się miejscem pochodzenia produktu. Ludzie rozumieją, że swoją decyzją zakupową wspierają polską gospodarkę, miejsca pracy, rolników. Część supermarketów już w tym kierunku działa, szuka lokalnych dostawców. Chodzi o to, by je zachęcić, zobowiązać do współpracy z producentami. To nie jest tak, że jednego dnia wprowadzimy przymus procentowego udziału. Jest pewna praca przed nami. Wiadomo, że ten kto ma handel, ten decyduje o łańcuchu żywnościowym. To handel decyduje, ile zarobi producent surowca, czyli rolnicy, ile przetwórstwo. Chodzi o to, żeby handel szukał producentów, wiązał się z nimi, określał, jakie ma zapotrzebowanie, jakie ilości w poszczególnych porach roku, jakie wymogi stawia żywności. To ważne, żeby wiązać się z dostawcami umowami, by rolnicy mogli dostosować swoją produkcję. Największym problemem jest to, że rolnicy, ryzykując często całym swoim majątkiem, produkują żywność dobrej jakości, a potem okazuje się, że nikt od nich jej nie chce kupić, bo w sąsiedztwie są pomidory sprowadzone z Maroka czy jabłka z Chile. To nielogiczne, sieci zarabiają na polskich konsumentach dziesiątki miliardów złotych, więc mają również i pewne obowiązki wobec polskiego rynku, polskich konsumentów, szczególnie, że ci konsumenci takiej żywności oczekują – wyjaśnia były minister rolnictwa w rozmowie z portalem dorzeczy.pl.

 

 

Źródło: dorzeczy.pl

Loading comments...
Wiadomość z kategorii: