- Mieliśmy zapewnienia, tu mam żal do poprzednich ministrów rolnictwa, opowieści o tym, że granica jest szczelna, że nic nie wpływa, że tylko to, co tranzytem wchodzi do Polski może przejść przez granicę. (…) Okazuje się, że granica jest dziurawa jak sito, że jest korupcja, przemyt był wręcz wpisany w logikę granicy. Zresztą nie tylko rolnicy pokazują niespójność kwitów przewozowych z ładunkiem na przyczepie, nędzną jakość żywności, fałszowanie dokumentów – mówi poseł PiS, Jan Krzysztof Ardanowski.
- Mówią o tym również celnicy. Przecież jest list otwarty Związku Zawodowego Celnicy PL, który mówi wprost, że procedury, które zostały narzucone z centrali, z Warszawy, nie gwarantują szczelności granicy. I to mówią celnicy, którzy najlepiej znają sytuację na granicy - podkreśla Ardanowski w rozmowie z Interią.
- Mówię to z ciężkim sercem. Na tym etapie przymuszenie Ukraińców do poważnych rozmów i przymuszenie Komisji Europejskiej do weryfikacji swojej polityki może się odbyć tylko przez stanowcze, zdecydowane postawienie sprawy przez Polaków i embargo na tym etapie jest konieczne - wskazuje były minister. - Zresztą musi być wprowadzone, żeby ustabilizować sytuację na rynku. Rozładować "górkę" zboża, która jest. Szczególnie, że za chwilę będą następne zbiory – zauważa były minister rolnictwa cytowany przez Interię.
- Są potrzebne decyzje Komisji Europejskiej i duże pieniądze na zdjęcie z rynku nadwyżek. Szacuje się, że w Europie to może być około 30-40 mln ton zboża, którego jest za dużo. To w dużej mierze jest niestety zboże rosyjskie. I ukraińskie. Komisja nie może unikać odpowiedzialności. Rząd Polski musi sprawy twardo stawiać - stwierdza Ardanowski w rozmowie z Interią.
Źródło: Interia