- Z tego, co słyszymy od osób tam obecnych, to nie było to „porozumienie”, a jedynie „wstępne ustalenia”. Do porozumienia strony mają dopiero dojść w toku dalszych negocjacji. Natomiast ja chcę podkreślić, że osoby, które rozmawiały z rządem, nie reprezentowały całego środowiska rolników, a wręcz jego niewielką część – mówi rolnik z woj. zachodniopomorskiego, Emil Mieczaj, który skomentował środowe „porozumienie” rządu z rolnikami, do którego miało dojść w Jasionce.
Według naszych wyliczeń te organizacje branżowe, które brały udział w negocjacjach, odpowiadały za jedynie ok. 40 protestów z ok. 600, które tego dnia odbywały się w całej Polsce. Jednocześnie w tym dniu na miejscu było kolejnych kilkadziesiąt osób, odpowiedzialnych za kolejne 250 protestów, które jednak nie zostały dopuszczone do rozmów za zamkniętymi drzwiami. To, kogo oni reprezentowali? Podkreślam – zdecydowana większość protestujących farmerów, to rolnicy indywidualni, niezrzeszeni w żadnych organizacjach czy związkach zawodowych. A ci, którzy poszli negocjować, zrobili sobie – razem z rządem – teatrzyk. A my żadnych teatrzyków nie chcemy – powiedział Emil Mieczaj w wywiadzie udzielonym portalowi forsal.pl.
Pełna treść wywiadu dostępna jest tutaj - kliknij.
Źródło: forsal.pl