- Rząd ukraiński zaczyna lekceważyć jakiekolwiek rozmowy z Polakami. Według moich informacji o tym, jak przebiegają rozmowy, Ukraińcy mówią, „a o czym mamy z wami rozmawiać, załatwiliśmy wszystko w Brukseli z panią von der Leyen, w Niemczech i Berlinie”. Mówią, że kraje europejskie nie mają nic do powiedzenia i mają otworzyć się na żywność z Ukrainy, bo ma swoje interesy – mówi były minister rolnictwa, Jan Krzysztof Ardanowski, w wypowiedzi dla Telewizji wPolsce.
- My nie chcemy się antagonizować z Ukraińcami. Jestem pierwszy, który będzie im pomagał, a przecież pomogliśmy im w stopniu niewyobrażalnym, większym niż sami Ukraińcy sobie wyobrażali. Kiedy wybuchała wojna zaprosiłem na rozmowy przedstawicieli ukraińskich farmerów, mających gospodarstwa po kilkadziesiąt, czy kilkaset hektarów, czyli u nich tych mniejszych. Płakali żywymi łzami, że oni na Ukrainie nie mają nic do powiedzenia, bo rządzą międzynarodowe koncerny i oligarchowie. Decydują o wszystkim, gdzie wybrać wójta, starosta, burmistrza i nie ma systemu skupu. Mający mniejsze gospodarstwa rolnicy ukraińscy są pariasami we własnym kraju – stwierdził Ardanowski w wypowiedzi dla Telewizji wPolsce.
- Rząd ukraiński zaczyna lekceważyć jakiekolwiek rozmowy z Polakami. Według moich informacji o tym, jak przebiegają rozmowy, Ukraińcy mówią, „a o czym mamy z wami rozmawiać, załatwiliśmy wszystko w Brukseli z panią von der Leyen, w Niemczech i Berlinie”. Mówią, że kraje europejskie nie mają nic do powiedzenia i mają otworzyć się na żywność z Ukrainy, bo ma swoje interesy. Kiedy my im tłumaczymy, że polską racją stanu jest utrzymanie naszego rolnictwa, bo ono zapewnia bezpieczeństwo żywnościowe to odpowiadają, a co nas to obchodzi. (…) Obecnie na Ukrainie połowa ziemi jest w rękach zachodnich koncernów powiązanych z oligarchami. Ci oligarchowie są często słupami dużych międzynarodowych grup kapitałowych. Współczuję Ukraińcom, którzy giną i walczą. Czy jednak gdy zniszczymy nasze rolnictwo, to z tego powodu rozminują się pola na Ukrainie? To Bruksela chodzi na pasku tych międzynarodowych koncernów, które lobbują korzystnymi dla siebie, nie dla Ukraińców, decyzjami. Niestety Ukraińcy w to się wpisują. Żywność wytwarzana na Ukrainie jest potrzebna tam gdzie ludzie na świecie głodują, np. Indie, Chiny, Afryka, Bliski Wschód, a nie w Europie. Tu wypiera ona żywność produkowaną przez naszych rolników. Ukraińcy zerwali niedawno rozmowy o udrożnieniu kanału transportowego na Morzy Czarnym, najbardziej przecież ekonomicznego i mówią, że chcą do Unii Europejskiej, bo rynek jest droższy i bardziej lukratywny - mówił poseł Prawa i Sprawiedliwości.
Źródło: Telewizja wPolsce