Krowy nadal mogą puszczać nieopodatkowane bąki. Rząd odrzucił propozycję poprzedników

Rząd nowozelandzki odrzucił projekt ustawy poprzedniego gabinetu mający na celu opodatkowanie emisji gazów cieplarnianych pochodzących od zwierząt hodowlanych. Władze w Auckland chcą wywiązać się ze swoich zobowiązań klimatycznych bez zamykania gospodarstw rolnych.

 

Premier Nowej Zelandii Christopher Luxon ogłosił we wtorek w serwisie internetowym X, że emisje gazów cieplarnianych pochodzące od bydła i innych zwierząt nie będą opodatkowane. - Zamiast narzucać rolnikom niewykonalne przepisy, tworzymy nową grupę, która konstruktywnie zajmie się emisją metanu – napisał Luxon i dodał, że Nowa Zelandia chce wywiązać się ze swoich zobowiązań klimatycznych bez konieczności zamykania gospodarstw rolnych.

 

 

Podatek zapowiedziany przez poprzedni rząd miał obowiązywać od przyszłego roku. Na czele poprzedniej władzy stała polityk Partii Pracy, Jacinda Ardern. Jak podaje Beef Central, przepisy wywołały wiele zamieszania w branży, ponieważ producenci nie wiedzieli, jak się do nich zastosować. Ponadto rząd Ardern wprowadził kilka kontrowersyjnych środków polityki rolnej, w tym zakaz eksportu żywego bydła. Zmiana powyższych zamierzeń była obietnicą wyborczą obecnego rządu konserwatystów, który chce rozważyć ponowne wprowadzenie eksportu żywych zwierząt.

 

Kate Acland, przewodnicząca Beef + Lamb w Nowej Zelandii, z zadowoleniem przyjęła to posunięcie. - Konsekwentnie podkreślaliśmy, że włączenie rolnictwa do systemu handlu uprawnieniami do emisji miałoby katastrofalne skutki. Z radością przyjmujemy zapewnienie, że tak nie będzie– powiedziała Kate Acland.

 

Dodajmy, że gospodarka Nowej Zelandii napędzana jest przez rolnictwo oraz hodowlę zwierząt. Wypasa się tam około 10 milionów sztuk bydła i 25 milionów owiec.

 

 

Źródło: Agrarheute