- Ustawa Nature Restoration Law oznacza dla rolników kolejne kłopoty, do czego powinniśmy się już przyzwyczaić w tej kadencji Parlamentu Europejskiego. Te kłopoty oznaczają przymusowe zalewanie gruntów rolnych – mówi Jacek Zarzecki, prezes Polskiego Związku Hodowców i Producentów Bydła Mięsnego.
Człowieka szlag trafia jak słyszy wypowiedź wiceministra środowiska polskiego rządu, która wbrew opinii polskiego rządu cieszy się z tego, że mamy przyjęty plan odbudowy przyrody i udaje, że polskim rolnikom nic nie grozi. Ja tylko przypomnę, że ten plan zawiera do roku 2050 zawiera utworzenie 90 proc. przyrody terenami zagrożonymi, a głównym kosztem ma być zalewanie gruntów rolnych. Na litość Boską, grunty rolne służą do produkowania żywności, a nie po to żeby je zalewać. Argument, że nie dotknie to rolników, bo można zalewać grunty państwowe i to grunty niedzierżawione czy nie będące w użytkowaniu osób prywatnych czy instytucji państwowych, no to jest jakiś bezsens, głupota, bo to są grunty rolne. Jeszcze raz podkreślę, grunty rolne służą do produkcji żywności, a nie po to żeby je zalewać. Pamiętajmy, że z tych dobrowolności, bo o tym się mówi i ma się to odbywać na zasadzie zachęt finansowych dla rolników, będą wyłączone grunty, które są położone na terenach Natura 2000. Każdy kto pamięta jak była tworzona Natura 2000 w Polsce w latach 2003-2004, to wie i pamięta, że samorządy miały 24 godziny na wyrażenie opinii w zakresie objęcia ich terenu strefą Natury 2000. Wtedy z ich zdaniem się nie liczył i tak też jest teraz – przypomniał Jacek Zarzecki w wypowiedzi dla Instytutu Gospodarki Rolnej.