Dodaj ogłoszenie

CenyRolnicze
28.02.2020 MATIF: pszenica kons. MAR20 - 187,50 (- 2,09%), kukurydza MAR20 - 165,50 (- 1,19%), rzepak MAJ20 - 380,25 (- 1,81%) [euro/tona] +++ +++ +++ 28.02.2020 12:29 DRÓB, cena tuszki w hurcie: 4,70 - 5,60 zł/kg, średnia: 5,20 zł/kg (na podstawie informacji z 15 ubojni) +++ +++ +++

„Wyznawcy ekologizmu” debatowali w Sejmie o pestycydach. Rolnicy przypominają, że to leki dla roślin

Redakcja
pestycydy debata, Sejm

- Sytuacja w której kompletni amatorzy, a przy tym zieloni radykałowie, chcą modelować dla profesjonalistów ich warsztat pracy, jest sytuacją groźną – pisze w mediach społecznościowych rolnik z Podlasia, Jacek Słoma, który w ten sposób komentuje wczorajszą debatę w Sejmie pt. "Pestycydy w polskim rolnictwie: fakty, problemy i propozycje rozwiązań".

 

- W miodzie, w owocach, w trawie, w powietrzu, na placach zabaw, a nawet w ludzkich włosach – wszędzie możemy znaleźć ślady pestycydów stosowanych w rolnictwie. Środki te miały ułatwić pracę i zapobiegać stratom w plonach, jednak stały się one również źródłem nowych problemów. Od lat wiemy, że zagrażają one trwałości zasobów przyrodniczych, przyczyniają się do spadku różnorodności biologicznej, zanieczyszczają wody i gleby. Kontakt z toksycznymi pestycydami stanowi również zagrożenie dla ludzkiego zdrowia – uważa Małgorzata Tracz z Koalicji Obywatelskiej, zapowiadając w ten sposób debatę pt. "Pestycydy w polskim rolnictwie: fakty, problemy i propozycje rozwiązań", która odbyła się wczoraj w Sejmie.

 

 

- W debacie na ten jakże ważny temat udział wzięło szerokie grono ekspertów, rolników, przedstawicieli organizacji pozarządowych, instytutów naukowych oraz organów państwowych. Merytorycznym wstępem był wykład Doroty Metery – ekspertki Koalicja Żywa Ziemia ds. rolnictwa ekologicznego oraz dr. Artura Miszczaka - kierownika Zakładu Badania Bezpieczeństwa Żywności w Instytucie Ogrodnictwa PIB, współautorów polskiej edycji „Atlasu Pestycydów”. Rozmawialiśmy o aktualnych danych statystycznych dotyczących wykorzystywania pestycydów w polskim rolnictwie. Mówiliśmy o ich skutkach na zdrowie ludzi oraz na środowisko przyrodnicze. Debatowaliśmy też nad tym, jakie działania możemy podjąć w celu wprowadzenia zmian, które pozwolą na ograniczenie ich stosowania. Nasza dzisiejsza dyskusja trwała blisko 3 godziny, przekraczając czas na nią przewidziany o połowę, co pokazuje, jak ważnym tematem są pestycydy w polskim rolnictwie. Uczestnicy dyskusji nie zawsze się ze sobą zgadzali, choć po raz kolejny w wielu momentach mogliśmy dostrzec, że przysłowiowych ekologów i rolników więcej łączy niż dzieli – napisała Tracz w mediach społecznościowych podsumowując wczorajszą debatę.

 

Niewiele brakowało, a o sejmowej debacie nie dowiedzieliby się główni zainteresowani tematem, czyli rolnicy. Informacja dotarła do nich na "rzutem na taśmę" i reprezentacja farmerów również wzięła udział w wydarzeniu.

 

Tani i infantylny dobroludzizm

- Na granicy kryzys, za drugą granicą wojna, za horyzontem podwyżki gazu i prądu, ale na radykałów zawsze można liczyć, bo oni wiedzą co tak naprawdę jest ważne! Na ten przykład posłowie od niedawna mogą do Sejmu wchodzić z psieckiem, dzieci nie są już prześladowane pracami domowymi, z lektur wymazano niejakiego Rymkiewicza czy Dukaja. Nic tylko szczerzyć żeby z uśmiechu – napisał na portalu X Jacek Słoma – rolnik z Podlasia.

 

- Ale to nie wszystko jeśli chodzi o ciężką pracę. Skrzydła zielonych radykałów tym razem biorą się za środki ochrony roślin. Czyli nic innego jak leki dla roślin. Nierzadko są to ludzie, którzy mają ładne ogrody, ze zdrowymi kwiatami, trawą i drzewami. Gdyby zamiast wynajętych ogrodników, sami musieliby dbać o swoją zieleń, wiedzieliby, że bez środków ochrony roślin ich hortensje zżarłaby mszyca, ozdobne proso zjadłby grzyb, a resztę załatwiłyby choroby wirusowe. Tak, rośliny są narażone na wiele zagrożeń. Chorują, są niszczone przez grzyby, wirusy czy szkodniki. Gdy człowiek nabawi się grzybicy, stosuje się środki, aby tego grzyba zwalczyć. Podobnie wygląda sytuacja w uprawie roślin, choć tu lepsza jest profilaktyka. Pozbawiając nas - profesjonalistów – narzędzi, skażemy się na łaskę i niełaskę fanatyków, którzy w imię źle rozumianego ekologizmu, mogą nas skazać na import żywności, która jest wytwarzana bez tych wszystkich i tak już wyśrubowanych norm które spełniamy w Europie. Pamiętam słowa z wykładu pewnej pani profesor, która mówiła, że nie ma dla człowieka nic bardziej rakotwórczego niż grzyby, a dokładniej mykotoksyny. My rolnicy zwalczamy je właśnie za pomocą środków ochrony roślin, by żywność na naszych półkach sklepowych była bezpieczna dla naszego zdrowia. Ponadto stosujemy okresy karencyjne. Środki są przebadane, zaś substancje czynne ulegają rozkładowi po pewnym czasie. Sytuacja w której kompletni amatorzy, a przy tym zieloni radykałowie, chcą modelować dla profesjonalistów ich warsztat pracy, jest sytuacją groźną. Groźną dla roślin, bezpieczeństwa żywności czy w końcu bezpieczeństwa państwa. To tani i infantylny dobroludzizm dla ludzi pozbawionych własnego rozumu i tu faktycznie zieloni upatrują szansy.   W kwestiach ważnych nie należy oddawać pola laikom, a już szczególnie gdy są to wyznawcy ekologizmu. Nie dość że nie znają się na rzeczy, to jeszcze proponują rozwiązania, które mają swoje konsekwencje, również dla przyrody a szczególnie dla naszego zdrowia. Poczytajcie sobie o motylku o nazwie Modraszek Arion, który miał być przez ekologów chroniony, a w efekcie ich działań wyginął na wyspach brytyjskich – zakończył Jacek Słoma.

Loading comments...
Wiadomość z kategorii:

Obserwuj nas w Google News 

i czytaj materiały szybciej niż inni

Google Icons 16 512

Dołącz teraz