Janusz Wojciechowski uważa, że Polska może być potęgą w produkcji eko-żywności. Co na to rolnicy?

- W dyskusji pobrzmiewa nuta, że rolnictwo ekologiczne może rozwijać się wszędzie tylko nie w Polsce, a eko-żywność mogą jeść wszyscy tylko nie Polacy. Nie przekonuje mnie ta opowieść i uważam, że Polska ma potencjał, zarówno pola jak i stołu, by stać się agroekologiczną potęgą – uważa unijny komisarz ds. rolnictwa, Janusz Wojciechowski. 

 

- I powiem więcej - nie widzę dla polskiego rolnictwa wielkich szans w konkurencji intensywno-przemysłowej. Natomiast w agroekologii widzę. Pod warunkiem że Polska wykupi los i stworzy sobie szansę – przekonuje Wojciechowski w jednym ze swoich wpisów na Twitterze.

 

- Cena pszenicy w Polsce osiąga rekordowe 1500 PLN (+80% r/r). Rzepak w tym sezonie sprzedawał się już po 3400 PLN (+100% r/r). Światowe bilanse zbóż znacząco się pogarszają. Podaż nie nadąża za rosnącym popytem. Zastanawiam się, jaki procent konsumentów będzie stać na ekologię? – pisze w komentarzu do słów komisarza ekspert z rynku zbóż, Mirosław Marciniak.

 

Kogo będzie stać na żywność ekologiczną?

 

 

- Niedługo, pojawi się pytanie: jaki procent społeczeństwa będzie stać na żywność konwencjonalną? – dodał inny z komentujących. - To najbardziej zależy od tego jaka będzie podaż tej żywności - wzrośnie podaż, to spadnie cena. Zwłaszcza gdy droga od pola do stołu będzie krótka – odpiera Wojciechowski.

 

- Kiedy Pan zrozumie, że kto chce jeść żywność ekologiczną to ją je. To, że się utrzymuje w Polsce na 3% jest spowodowane tylko prawami rynkowymi, że wysoka cena takiej żywności powoduje zainteresowanie kilku procent społeczeństwa. Co by Pan nie robił, to tego Pan nie zmieni – stwierdza Daniel. - Panie Danielu - imposybilizm pełnoobjawowy. Agroekologia będzie w Niemczech, w Danii, w Austrii, we Włoszech, w USA, w Chinach – a w Polsce nie. Tu się nic nie uda, nic nie wyjdzie, nic nie urośnie, niczego się nie sprzeda, niczego nikt nie kupi. Zmartwił mnie Pan... – odpowiedział komisarz z Brukseli.