- Potrzebne są naprawdę szybkie rozwiązania prawne, które doprowadzą do tego, że hodowcy będą mogli modernizować gospodarstwa i budować nowe obiekty po to, żeby spełniać warunki dobrostanu, ale też po to, żeby być konkurencyjnymi. W tej chwili hodowcy borykają się z ogromnymi problemami, jeżeli chodzi o uzyskanie pozwoleń na budowę budynków inwentarskich. Dopóki tego nie zmienimy, nie może być mowy o poważnym rozwoju całej branży hodowlanej – uważa Janusz Terka, rolnik z powiatu piotrkowskiego i działacz Solidarności RI.
- Bardzo się cieszę jako hodowca, że mówi się tak dużo na temat hodowli. Mamy nadzieję, że z chwilą objęcia przez Polskę prezydencji będą prowadzone takie działania, jeżeli chodzi o hodowlę, które doprowadzą nie tylko w Polsce, ale i w Unii Europejskiej do odwrócenia trendu, który w tej chwili jest. Co mamy w tej chwili? Mamy zakaz… przepraszam, złe słowo, mamy ograniczenia, jeśli chodzi o transport zwierząt. Ogólnie mamy bardzo złą sytuację, jeżeli chodzi o hodowców, bo jesteśmy w tej chwili pod presją różnego rodzaju środowisk, które domagają się likwidacji hodowli i to jest bardzo niebezpieczne – mówił podczas lipcowego posiedzenia senackiej komisji rolnictwa Janusz Terka z Solidarności RI.
My jako hodowcy proponujemy przede wszystkim, proszę państwa, ażeby były wprowadzone u nas w Polsce rozwiązania, które pozwolą tym gospodarstwom się rozwijać i modernizować. Potrzebne są naprawdę szybkie rozwiązania prawne, które doprowadzą do tego, że hodowcy będą mogli modernizować gospodarstwa i budować nowe obiekty po to, żeby spełniać warunki dobrostanu, ale też po to, żeby być konkurencyjnymi. W tej chwili hodowcy borykają się z ogromnymi problemami, jeżeli chodzi o uzyskanie pozwoleń na budowę budynków inwentarskich. Dopóki tego nie zmienimy, nie może być mowy o poważnym rozwoju całej branży hodowlanej. Bardzo ważnym tematem w tej dziedzinie jest to, ażeby podnieść próg, do którego hodowcy nie będą zobowiązani wykonywać raportów oddziaływania na środowisko. Mówimy tu o małych gospodarstwach hodowlanych, czyli liczących minimum 210 DJP. Teoretycznie takie przepisy w tej chwili są, bo hodowca, inwestor nie musi robić raportu oddziaływania na środowisko, chyba że organ nadzorujący zadecyduje inaczej. W 99% jest tak, że rolnik musi całą tę papierologię zrobić, a w sumie to trwa ok. 5 lat. To jest naprawdę bardzo dużo. Mamy cały szereg propozycji rozwiązań, które doprowadzą do tego, że ten okres będzie krótszy. Organ, który wydaje obecnie decyzję, czyli wójt, burmistrz, powinien z tego obowiązku być zwolniony. Przenieśmy to na poziom powiatu i województwa, a wtedy – uważam – ta sytuacja się zmieni, chociaż częściowo. Skróćmy terminy, jeżeli chodzi o wydawanie decyzji. Doprowadźmy do tego, żeby rolnicy, którzy chcą inwestować, chcą modernizować swoje budynki, mogli to robić. To jest bardzo ważna sprawa – podkreślał Janusz Terka.