Aleksander Dargiewicz z KZP-PTCH zwraca uwagę na decyzje władz samorządowych w różnych częściach Polski prowadzące do ograniczenia produkcji rolnej, zwłaszcza zwierzęcej na terenach wiejskich. Decyzje są często spowodowane protestami mieszkańców, którzy przeprowadzili się z miasta na wieś i nie chcą mieć w swoim sąsiedztwie ferm drobiu, trzody chlewnej i innych zwierząt. Czy tak ma wyglądać polska wieś w przyszłości? Skąd w takim razie "mieszczuchy" wezmą mięso na obiad?
Krajowy Związek Pracodawców - Producentów Trzody Chlewnej, jak zwykle w takich sytuacjach, jest głosem rozsądku i mówi wprost, dlaczego blokowanie rozwoju rolnictwa jest szkodliwe dla naszego kraju.
- Pogłowie trzody chlewnej spada, a władze samorządowe ograniczają możliwość powstawania nowych obiektów inwentarskich. Kolejnym niechlubnym przykładem jest Burmistrz Strzelna, który blokuje wydanie decyzji o warunkach zabudowy. Nie można pozostać obojętnym na to, że na terenach typowo rolniczych inwestorzy budują domy, a późnej rolnikom blokują rozwój ich gospodarstw. Tereny wiejskie są po to, żeby była na nich prowadzona produkcja roślinna i zwierzęca. Trzeba pamiętać, że w tej chwili Rzeczpospolita Polska ma najniższe pogłowie świń od 40 lat. Obywatele/społeczeństwo/suweren chcą jeść schabowe, piersi kurczaka, steki, co oznacza, że fermy muszą powstawać. W perspektywie 20 – 30 lat liczba ludność wzrośnie i ten kraj, który będzie dbał o swoje bezpieczeństwo żywnościowe, będzie silny na arenie międzynarodowej - pisze A. Dargiewicz na stronie internetowej KZP-PTCH.