W miniony poniedziałek rolnicy z całego Dolnego Śląska pojawili się przed Urzędem Wojewódzkim we Wrocławiu. – Zostaliśmy zalani niekontrolowanym napływem zbóż z Ukrainy, niekontrolowanej jakości. Za to jak najbardziej odpowiada rząd i służby jemu podległe – mówił Paweł Mazur – przewodniczący Rady Powiatowej Dolnośląskiej Izby Rolniczej w Wałbrzychu.
- Dzisiaj rolnicy maja pełne magazyny. Dzisiaj punkty skupowe mają pełne magazyny. Dzisiaj też nie wiemy, czy będzie komu kupić to zboże, a żniwa zaczną się lada moment – przypomina Ryszard Borys – prezes DIR. – Udało mi się oddać zboże, tzn. sprzedać po takie cenie, że sprzedawałem i płakałem – mówi protestujący rolnik, Andrzej Mach.
- Niech ktoś zapanuje nad tym, że jeśli ktoś nam płaci się bardzo mało za mleko, to niech te środki do produkcji niech też spadną. Wtedy będzie jakaś tam opłacalność – wyjaśniał inny z uczestników manifestacji, Andrzej Mitczak. - Jeszcze trochę i bydło zniknie z tych terenów. I tych wspaniałości, naturalnych, zdrowych produktów już nie będzie – przestrzegała Bożena Kończak – przewodnicząca powiatowej rady DIR w Kamiennej Górze.
Rolnicy na protest przyjechali z 6 postulatami, domagając się m.in. wsparcia dla gospodarstw górskich i dla kredytobiorców oraz mniej biurokracji we wnioskach o dopłaty. Do protestujących rolników wyszedł wicewojewoda dolnośląski Jarosław Kresa i zapewniał, że pismo z postulatami przekaże ministrowi rolnictwa.
Obecny na proteście poseł Piotr Borys powiedział, że wg rolników do jednej z firm na Dolnym Śląsku przyjeżdżają wagonami transporty zboża z Ukrainy. – Trzeba sprawdzić, czy to jest legalne czy nielegalne. Jako posłowie opozycji, będziemy przygotowywać kontrolę poselską, żeby sprawdzić czy deklaracje pana ministra Telusa są kłamstwem czy prawdą. Minister Telus obiecał, że jeśli nie wywiezie ukraińskiego zboża, to poda się do dymisji. Sprawdzamy i będziemy podejmować właściwe decyzje, po sprawdzeniu wszystkich informacji, o które proszą rolnicy – powiedział poseł Koalicji Obywatelskiej.
Po dwóch dniach doszło do kontroli poselskiej w Krajowej Administracji Skarbowej oraz Głównym Inspektoriacie Sanitarnym w Warszawie na wniosek rolników po poniedziałkowym proteście we Wrocławiu, Piotr Borys poinformował, że do magazynów w Strzelinie wjechało 36 wagonów kukurydzy, a 4 zostały cofnięte, gdyż nie nadawały się do użytku. Transport wjechał legalnie, ponieważ był zgłoszony na granicy przed wejściem zakazu. Podobnych transportów w okresie 3-9 maja do Polski wjechało więcej i łącznie przywiozły 9,9 tys. ton kukurydzy i pszenicy. Służby zapewniają, że do Polski poza tranzytem nie wjeżdżają już z Ukrainy produkty objęte zakazem. - Monitorujemy dalej wszystkie podobne sytuacje. Żniwa już za chwilę a rząd obiecał opróżnić magazyny – przypomniał parlamentarzysta.