- Powołując się na dane Głównego Lekarza Weterynarii NIK stwierdza, że na 73 próbki importowanego z Ukrainy zboża w 17 stwierdzono występowanie salmonelli, w innych 17 - pestycydów, w 11 GMO a w 6 - mikotoksyny. W innych znajdowano też rtęć, kadm, ołów i żelazo. Od stycznia do maja 2023 obecność szkodliwych czynników stwierdzono w 35 proc. pobranych próbek – to jeden z wniosków Najwyższej Izby Kontroli dotyczących importu zbóż i rzepaku z Ukrainy.
Jak wynika ze wstępnych wniosków pokontrolnych, do których dotarła stacja radiowa RMF FM, działania ministra rolnictwa związane ze zwiększonym przez wybuch wojny importem ukraińskich zbóż i rzepaku były spóźnione, niepoparte odpowiednimi analizami i przede wszystkim nieskuteczne dla polskiego rynku. Inspektorzy NIK ocenili, że tylko w ubiegłym roku import samej pszenicy z Ukrainy do Polski wzrósł o ponad 16 tysięcy procent, a kukurydzy nawet o blisko 30 tys. procent
- Minister rolnictwa zwrócił się o podjęcie w sprawie ochrony polskiego rynku jakichkolwiek działań przez Unię Europejską dopiero w grudniu. Do tego czasu resort nie informował o sytuacji nikogo poza gronami ekspertów, pozbawionych kompetencji decyzyjnych ws. polityki rolnej i handlowej – czytamy w publikacji RMF FM
Wprowadzone w kwietniu zasady transportowania produktów rolnych z Ukrainy NIK uznała za niedostosowany do skali i rzeczywistych zagrożeń dla rynku. - Organizowanie łącznie 1597 konwojów, z których każdy kosztował ok. 4 tys. złotych oceniano jako czasochłonne i nadmiernie kosztowne – informuje RMF FM.
Źródło: RMF FM