- Żywność z Ukrainy niszczy rynki w Hiszpanii czy nawet we Francji. Już się mówi, że Unia Europejska zostanie zalana setkami tysięcy cukru z Ukrainy. Branża, która była opłacalna, musi szykować się na kryzys – zapowiada były minister rolnictwa, Jan Krzysztof Ardanowski.
- Spodziewał się pan tak burzliwego roku dla rolnictwa jak kończący się już 2023? – pytała Jana Krzysztofa Ardanowskiego redakcja Naszego Dziennika. – Spójrzmy na warunki przyrodnicze, w których funkcjonowało nasze rolnictwo, chociażby jakość i wysokość plonów. Pod tym względem to nie był zły rok, mimo że daleko mu do wszelkich rekordów. Zbiory zbóż i innych roślin są zbliżone do średniej, a w niektórych przypadkach nawet lepsze. „Pan Bóg pobłogosławił, a ziemia plon wydała” – tak mówi się w okresie dożynek. Problemem jest to, że w niektórych rejonach Polski pojawia się susza i wydaje się, że jest to już stałe zjawisko. Dlatego gospodarowanie wodą jest dzisiaj niesłychanie istotne. Od dawna powtarzam: w sprawach rolnych powinno być jak najmniej konfliktów i dzielenia, a więcej współpracy. Marzy mi się to, aby w sprawach dotyczących rolnictwa i wsi zawrzeć wielki parlamentarny pakt. I niezależnie kto w procesach demokratycznych przejmuje władze, to sprawy rolne powinien realizować z wielką determinacją. Miałoby to ogromne znaczenie, w szczególności wobec wielkich zagrożeń międzynarodowych – wyjaśniał poseł PiS.
Według Ardanowskiego, w 2024 r. do kryzysu może doprowadzić napływ cukru z Ukrainy. - Gdy ostrzegaliśmy przed zgubnymi skutkami otwierania granic przed żywnością z Ukrainy, to Niemcy, Holendrzy, Hiszpanie czy Francuzi z tego się śmiali. Lekceważyli to również komisarze. A teraz już wszyscy widzą, że to jest duży problem. Żywność z Ukrainy niszczy rynki w Hiszpanii czy nawet we Francji. Już się mówi, że Unia Europejska zostanie zalana setkami tysięcy cukru z Ukrainy. Branża, która była opłacalna, musi szykować się na kryzys. I po cukrze pojawią się kolejne problemy – przestrzega Ardanowski w rozmowie z Naszym Dziennikiem.
Źródło: Nasz Dziennik