Informacja z Agrobiznesu, o ile rzeczywista, wyjaśnia, skąd wziął się ASF w Czechach. Według Czechów i naszych służb, z kanapki, bo to najprostsze. Agrobiznes podaje, że Czesi zwalczą ASF, nie zwalczając go, bo dziki same padną. Jest to teoria, która lansowana u nas na początku ASF, spowodowała, że mamy go już w 3-4 województwach.
Ale coś innego jest istotne i wyjaśnia, skąd bierze się ASF. Podają, że dopiero teraz Czesi będą badać wszystkie padłe dziki, to znaczy że dotychczas tego nie robili. Czyli żaden z krajów nie bada padliny dziczej poza obszarami ASF. Także u nas w kraju ( poza strefami ASF), według mojej wiedzy, bada się jedynie te dziki, które zginęły w wypadkach drogowych.
Pomór dzików oficjalnie niezgłoszony i niezbadany jest całkowicie nieszkodliwy, bo kilkaset padłych dzików na ASF w Polsce w stosunku do ich populacji to żaden problem. Jakaś zaledwie część promila i dlatego nie przeszkadza myśliwym. Nie jest też problemem dla producentów świń do momentu, kiedy nie wdepną w wydaliny dzika z ASF i nie przeniosą go do swoich chlewni, nie zmieniając butów. Z tych powodów nie można wykluczyć, że ASF dzików obecny jest już we wszystkich krajach które mają dziki.
Dlatego bioasekuracja zalecona jedynie dla stref ASF, a nie wprowadzona w całym kraju, to ogromne zagrożenie dla hodowców, którzy są nieświadomi, że ktoś z lasu na butach lub z zielonką, którą nie tylko na Podlasiu się skarmia, może ASF wprowadzić do swojej chlewni. Wtedy zapowietrzony będzie promień 3 i 10 km. Jedynie poszukiwanie i badanie wszystkich padłych dzików daje pewność co do zdrowotności zwierząt. Co prawda to kosztuje, ale przynajmniej nie będzie tak, że nagle wirus przeszedł z Polski lub z Ukrainy przez Słowację do Czech na nogach dzika i nikt go po drodze nie widział. U nas też jest 70 km od granicy, a po drodze dzików na ASF nie stwierdzono. Potem dopiero wyszły z Parku Biebrzańskiego, bo w samym Parku nikt padliny nie badał.
Źródło: Mariusz Nackowski, Stowarzyszenie Producentów Trzody Chlewnej Podlasie