Podczas gdy znaczna część świata koncentruje się na pandemii koronawirusa, który zaraził już ponad 1,6 milionów ludzi, Afryka Wschodnia mierzy się z kolejną plagą – największą od dekad inwazją szarańczy pustynnej. Stada owadów już zjadają tyle, co całe ludzkie populacje zaatakowanych krajów. Wraz z nadchodzącym latem ich liczba może jednak wzrosnąć nawet 500-krotnie.
Afrykę pustoszą dwie plagi
Na początku stycznia tego roku, gdy świat coraz bardziej niepokoił się rozprzestrzeniającym się koronawirusem, Afrykę Wschodnią zalała znacznie łatwiej dostrzegalna plaga - szarańcza pustynna.
Jej żarłoczne stado, o rozmiarze wynoszącym 60 km długości i 40 km szerokości zniszczyło doszczętnie setki tysięcy hektarów upraw. Najbardziej poszkodowane zostały Kenia, Somalia i Etiopia.
Szarańcza lubi szczególnie rośliny bogate w węglowodany, takie jak zboża – które są podstawowym produktem rolnym w całej Afryce. Wraz z mało efektywną walką ze szkodnikiem coraz bardziej rośnie widmo głodu w zaatakowanych krajach.
Już w styczniu FAO (Organizacja Narodów Zjednoczonych ds. Wyżywienia i Rolnictwa) przewidziała, że jeśli nie zostanie podjęta bardziej agresywna walka ze szkodnikiem, to wraz z nadchodzącym latem i porą deszczową liczba szarańczy może wzrosnąć ponad 20-krotnie.
O tym, że Afryka nie radzi sobie z plagą świadczy fakt, że w jej uprawy zaczęła właśnie uderzać przewidziana druga, większa fala owadów.
Do czerwca liczba owadów wzrośnie nawet 500-krotnie
Szarańcza pustynna to owad o cyklu uzależnionym od opadów deszczu. Liczne z jego pokoleń w okresie suszy funkcjonują jako owady osiadłe, nie zbierając się w grupy i nie powodując większych szkód.
Co kilka pokoleń, wraz z obfitymi deszczami, pojawia się bardzo „towarzyska”, wędrowna forma szarańczy. Opady deszczu zapowiadają owadom zazielenienie się zwykle jałowych obszarów i zachęcają do szaleńczego namnażania się, zbierania w roje i ucztowania.
Wędrowne pokolenie szarańczy odróżnia się od osiadłego nawet budową swojego ciała i kolorem. Rój szarańczy może pokonywać nawet ponad 140 km dziennie. Aby umożliwić owadom szaleńczą podróż rozwijają się u nich większe mięśnie.
Kolor ciała nowego pokolenia zmienia się z niepozornego brązowo-zielonego w uderzający w oczy żółty i czarny. Nowa barwa ma związek z upodobaniem wędrownego pokolenia do pochłaniania toksycznych roślin – które sprawiają, że sama szarańcza staje się toksyczna. Jasne ubarwienie ostrasza potencjalne drapieżniki, sprawiając, że roje owadów stają się niepokonane.
Nowe pokolenie szarańczy przechodzi kilka cykli zbierania się w roje i namnażania. W ciągu jednego cyklu liczba owadów może zwiększyć się nawet 20-krotnie.
Niestety ta obserwowana w Afryce druga fala owadów to nie koniec kłopotów. Do czerwca owady mogą przejść kolejny cykl, a wielkość roju może wzrosnąć nawet 500-krotnie.
Niektórzy eksperci uważają, że jeśli nie uda się nad tym zapanować, żarłoczny owad będzie mógł dotrzeć nawet na południe Europy.
Skalę problemu w Afryce najlepiej obrazują docierające nagrania:
Najgorszy moment dla rolników
Jak relacjonują eksperci z FAO, obecna, zwiększona 20-krotnie fala szarańczy uderzyła w najgorszym możliwym momencie dla rolników, którzy właśnie przystąpili do siania i sadzenia i oczekują na wschodzące rośliny.
Owady namnożyły się dzięki ulewnym deszczom, które spadły w regionie pod koniec ubiegłego miesiąca. Roje szarańczy pojawiły się w Jemenie i Zatoce Perskiej, gdzie złożyły jaja na długości ponad 890 km od wybrzeża Iranu. Nowe roje ponownie najdotkliwiej uderzyły w Kenię, Somalię i Etiopię.
Z pory deszczowej próbują korzystać rolnicy, jednak już pojawiają się doniesienia o doszczętnym niszczeniu wzrastających plonów przez roje szarańczy.
Również początek żniw, przypadający na przełom czerwca i lipca zbiegnie się w czasie z pojawieniem się kolejnego, trzeciego, pokolenia rojów szarańczy.
Sytuację pogarszają tylko ograniczenia związane ze zwalczaniem pandemii koronawirusa. Plaga uderzyła w Afrykę Wschodnią w momencie gdy region został odizolowany aby zapobiec rozprzestrzenianiu wirusa.
Ograniczenia w podróżach oznaczają, że do zaatakowanych państw nie mogą dostać się eksperci, którzy mogliby pomóc w walce z szarańczą.
Przeoczony początek plagi
Być może sytuacja nie byłaby tak dramatyczna, gdyby pladze spróbowano zapobiec na samym początku. Niestety ze względu na to, że obfite deszcze zwiastujące roje szarańczy pojawiły się w regionie z bardzo niestabilną sytuacją polityczną, początkowe etapy inwazji nie zostały szybko zauważone.
FAO wkłada wiele wysiłku w podtrzymywanie i koordynowanie sieci zbieraczy danych w celu wczesnego wykrywania szarańczy, zanim zacznie formować roje. FAO współpracuje z 24 państwami między Afryką Wschodnią, a Indiami. Wyznaczeni ludzie patrolują obszary z ciężarówek i szukają rojących się szkodników. Informacje zbierane są również satelitarnie, obserwowane jest pojawianie się nowej roślinności, za którą podążać może szarańcza.
Niszczycielski cykl szarańczy zapoczątkował się niestety w 2018 r. na odległych pustyniach Omanu, gdzie nie było nikogo, kto by podniósł alarm. Eksperci z FAO tłumaczą, że mogą jedynie pomóc w tworzeniu lepszych prognoz – jednak jeśli na ziemi nie będzie nikogo, kto zainteresuje się problemem, niczego nie uda się wskórać.
Przeoczenie początku plagi było fatalne. Jeśli bowiem nie uda się powstrzymać roju szarańczy na wczesnym etapie, niewiele później można już zrobić. Jedyną opcją jest oprysk pól pestycydami, aby złagodzić zniszczenia upraw. To jednak również wymaga ludzi i dobrze przeszkolonych do tego załóg.
Trochę nadziei i wiele obaw
W państwach obecnie atakowanych przez szarańczę, takich jak Kenia i Etiopia, są na szczęście eksperci, którzy wiedzą, jak przeprowadzić operację opryskiwania pól.
FAO nie wie jednak, co się wydarzy, gdy owad dotrze do takich krajów jak Sudan Południowy i Uganda, które nie widziały wielkich rojów szarańczy od dziesięcioleci. Państwa te nie posiadają właściwie żadnego krajowego programu zwalczania szarańczy, a dostęp ekspertów do regionów i ewentualne szkolenia są blokowane przez restrykcje związane z koronawirusem.
Jedyną pocieszającą wiadomością jest fakt, że roje szarańczy nie rozprzestrzeniły się jeszcze w Afryce Północnej i Zachodniej. Zła wiadomość jest natomiast taka, że rozmiar tej epidemii rywalizuje z historycznymi plagami, które uderzyły w Afrykę 75 lat temu. Począwszy od 1948 r., szarańcza namnażała się w Afryce i pustoszyła ją aż do 1963 r.
Na podstawie:
WHO
Wired.com
Ecowatch.com