10 maja br. odbył się kolejny protest rolników w Warszawie przeciw Zielonemu Ładowi. Wydarzenie zgromadziło wielotysięczny tłum i jak się okazuje - nie tylko właścicieli gospodarstw rolnych.
Wśród protestujących spotkać można było również zwykłych ludzi, Warszawiaków - mieszkańców dużych miast, którzy także czują się zagrożeni wobec niezrozumiałej polityki UE i polskich władz, które będąc w opozycji, głosami swoich europosłów wepchały nas w objęcia zielonego totalitaryzmu. I niezależnie co mówią teraz, również przy dużej aktywności komisarza Wojciechowskiego - są głównymi winowajcami zaistniałej sytuacji, na czele z Donaldem Tuskiem.
Ludzie nie lubią jak coś się im każe, a Polacy szczególnie. Nasz naród przez wieki pod butami wszelkiej maści najeźdźców, to ze Wschodu, to z Zachodu - to naród dumny i niezwyciężony (niestety też przy tym głupi).
Hipokryzja zza Odry
To nie jest tak, że społeczeństwo nie ma świadomości ekologicznej, ono doskonale wie, skąd pochodzą coraz gwałtowniejsze zjawiska pogodowe, afrykańskie upały i wszechobecna w sezonie wegetacyjnym susza, ale Ci którzy zniszczyli środowisko u siebie, w dobie ogromnego rozwoju gospodarczego, stając się 3-cią czy 4-tą gospodarkę świata - niech nie każą robić tego państwom, które przed laty zniszczyli, ograbili i które siłą swoich rąk (nie grabieży i koloniom zamorskim) muszą cały czas gonić za lepszym jutrem.
Nie potrzebna nam deindustrializacja, nie potrzebny nam powrót do trójpolówki - potrzeba dobrowolnych zmian, nie przymusu. W dodatku, w obliczu wojny na Ukrainie, rosnącej potęgi militarnej Rosji, która nie zatrzyma się na Kijowie - Zielony Ład maluje się niczym sen wariata, sen ludzi oderwanych od rzeczywistości, na wysokich unijnych pensjach i emeryturach, którzy patriotyzmem nazywają ujednolicenie końcówek do ładowarek telefonów komórkowych.
Ekologiczne Rolls-Royce
Nadzieja, że nie wszystko jeszcze stracone. Przyłączenie się do wczorajszego protestu także mieszkańców miast, pokazuje, że w społeczeństwie coś pękło, że coś zaczyna się dziać. Nadchodzące wybory do europarlamentu to szansa dla całej UE, by szeroką miotłą zmieść do rynsztoka tę lewicową i ortodoksyjną obłudę, która chce likwidacji aut spalinowych za wyjątkiem tych super drogich z ogromnymi silnikami, które produkowane w mniejszych wolumenach (bo 99,9% pospólstwa na nie nie stać), nie stanowią zagrożenia dla środowiska, bo z rur wydechowych kopcą fiołkami...