- Mam nadzieję, że Ukraińcy się opamiętają. Właściwie do końca nie wiadomo, o co im chodzi, bo przecież pomoc ze strony polskiej, jaką otrzymują, powinna wskazywać na chęć współpracy z nami i zrozumienia również naszych interesów – uważa były minister rolnictwa, Jan Krzysztof Ardanowski.
- Wszyscy mówimy to samo: możemy pomóc wam w tranzycie, wysłać zboże w świat, tam, gdzie jest ono potrzebne, bo rzeczywiście zboże ukraińskie, produkowane bardzo tanio, na czarnoziemach ukraińskich jest potrzebne w Afryce, na Bliskim Wschodzie, w Azji Południowej, ale nie jest potrzebne w Polsce, na Słowacji, na Węgrzech – wyjaśnia w rozmowie z Super Expressem poseł PiS, Jan Krzysztof Ardanowski.
- Oni muszą to zrozumieć. Zaostrzanie retoryki ze strony Ukrainy jest co najmniej dziwne. To jest wpisywanie się w taką rozgrywkę, którą w Europie zachodniej z polskim rządem prowadzą. Myślę, że każdy rząd polski obojętnie kto by rządził, musiałby podjąć taką sama decyzję o wstrzymaniu napływu żywności z Ukrainy. Ja chcę powiedzieć bardzo mocno – bo słyszę wypowiedzi także prezydenta Kwaśniewskiego, że to jest interes polskich chłopów i rząd ze względu na wybory i chęć uzyskania poparcia u rolników gra twardo. To jest bardzo uproszczone widzenie świata. Bezpieczeństwo żywnościowe w Polsce zapewniają polscy rolnicy. Naiwnością jest twierdzenie, że my możemy żyć bezpiecznie, importując tę żywność z Ukrainy, czy z innych kierunków – podkreśla były minister rolnictwa.
Źródło: Super Express